Z Los Angeles do Krynek.

Wydał ponad pięćdziesiąt płyt. Kolejne sto nagrał z takimi gwiazdami jak Cher, Boz Scaggs, Larry Carlton, Spinal Tap. Występował w towarzystwie Nancy Wilson, Olety Adams, Brendy Russel, Dianne Reeves, Michaela Boltona, Georgea Bensona i wielu innych gwiazd sceny muzycznej.

David Garfield, bo o nim mowa, zawitał do… Krynek! Tak ważnym gościem zaopiekowała się dyrektor domu kultury Elżbieta Czeremcha wraz z przyjaciółmi. David Garfield w ciągu paru chwil dał się poznać jako człowiek ciekaw głębi otaczającego go świata, darzący szczególnym szacunkiem bliźniego. Jednym słowem to dobrze wychowany gość. Mimo potwornego, dosłownie zwalającego z nóg zmęczenia, związanego z tzw. „jet lagiem ”(skutki zmiany strefy czasu po długiej podróży samolotem) oraz nasyconym silnymi emocjami dniem, nie odmówił krótkiego wywiadu.

IMG_3399
Mini koncert Davida Garfielda w Krynkach

David, co cię sprowadza do Krynek?
– Względy rodzinne. Mój dziadek pochodził z Białegostoku, babcia zaś z Krynek. Ich życiowe drogi zbiegły się w Nowym Jorku. Po raz pierwszy odnalazłem Krynki cztery lata temu. Teraz chciałem dowiedzieć się czegoś więcej o tym miejscu.
Opowiedz zatem o swoich odkryciach.
– Moja rodzina mieszkała tu całe wieki, to podróż do korzeni. Umożliwia mi ona odkrywanie i konfrontację z własną tożsamością. Tym razem udało mi się zobaczyć miejsce, w którym kiedyś stał mój dom rodzinny. Znam dokładny adres – ulica 11 Listopada nr 18. W tym domu urodziła się moja babcia, wujkowie, kuzyni ze strony ojca, stąd pochodzę. To naprawdę ciekawe.
Czy mógłbyś nazwać Krynki swoją „Ziemią świętą”?
– Dla mnie cały świat jest święty, ale ta jego część szczególnie mnie interesuje. Urodziłem się i wychowałem zupełnie gdzie indziej, w innej czasoprzestrzeni. To była era amerykańskiego baby boomu , muzyki disco i rock and rolla . Tutaj przemieszczam się w czasie, powracam do źródeł. Ludzie, których tu spotykam, są bardzo ciepli. Dziś śpiewali i gotowali specjalnie dla mnie. To wszystko jest takie autentyczne, płynące z głębi serca. W każdym bądź razie nie odbieram tego powierzchownie.
Przyjechałeś do Krynek, doświadczyłeś, co dalej?
– Zyskałem tu nowych przyjaciół, chciałbym spędzić z nimi zdecydowanie więcej czasu. Obiecano mi też pomoc w odnalezieniu zdjęć kryńskiego domu rodzinnego, który podobno został spalony. Nie wiem zbyt wiele na temat życia moich przodków tutaj. Najważniejsze jest jednak to, że na cmentarzu żydowskim w Krynkach spoczywa moja prababcia. Ona tu jest, a ja się z nią łączę. Obok niej leżą moi pradziadowie, prapradziadowie, oni wszyscy tam spoczywają. Duch rodziny już tu na mnie czekał. Następnym razem przyjadę tu ze swoim rodzeństwem.
Uaktywniają się ostatnio osoby pragnące zrobić coś dla zachowania dziedzictwa żydowskiego w Krynkach, chciałbyś dołączyć do ich grona?
– Nie zastanawiałem się nad tym. Szczerze mówiąc, identyfikuję się bardziej z ludźmi jako takimi, nie myślę kategoriami jednego narodu. Chyba mam to po swoich przodkach, którzy zaraz po przybyciu do Ameryki dosłownie się w niej „roztopili”. Nie zamykam się w żydowskim środowisku, czuję więź z różnymi ludźmi. Uważam, że wszyscy jesteśmy wyjątkowi. Jakkolwiek myślę nad organizacją swojego koncertu w Krynkach.

 

Rozmawiała
Joanna Czaban ■

7 Comments

Comments are closed.