Pro truskavki, kačeniatka i inše mučenije

Liêtom baťki často pokidali na mojôj hołoviê ciêłu našu hospodarku, a sami jiêchali pomahati do Knorozôv abo do Ploskuv.

Ja ne tôlko kormiła našych zvirôv i pilnovała chatu, ale tože zajmałasie mojeju mołodšoju sestroju. A mniê było vsioho deseť liêt. Ja ne viêdaju, jak mama ne bojałasie pokidati dvoje małych diti preč odnych doma. Ale taki to byv čas. Ne było inšoho vychodu. Za toje, što vony pomahali, diaďko pryvoziv nam na zimu kartopli, osypku dla porosiat i oves dla kury.

Pered vyjizdom mama šykovała nam jiêdło, davała mniê, musit, zo sto prykazuv, i šče puvspjašču pokidała doma. Ščastie, što moja sestra, Ania, lubiła dovho spati. Ja kormiła kury, u obiêd davała porosiatkam, pilnovała kureniatok, kob miêli što jiêsti i piti (časami byli v nas i kačeniatka), kormiła kota i sobaku, nu i zajmałasie sestroju. Davała jôj mołoka i kormiła; koli vona ne vspiêła vysikatisie na nocnik, to odiahała jôj suchije majtki, voziła jijiê v vozikovi, nakładała jôj šapočku abo vjazała chustočku na hołov, kob soncie jijiê ne nahryvało.

Mniê velmi chotiêłosie bavitisie z koleżankami, kotory svobôdno biêhali, bez nijakich obovjazkuv, ale što ž… Koležanki prybihali do mene, my šyli odežu dla našych lalok (uže tohdy ja hože šyła), skakali na skakanci, hrali v klasy i v gumu. Čerez tyje zabavy ja zabyvałasie pojiêsti sama, i z jiêdłom, kotore našykovała mniê mama, často vpravlalisie kury abo sobaka. Koležanki mohli sidiêti v mene, poka ne treba było kłasti Aniu spati. Vona na ščastiê zasynała po obiêdi, i ja mohła spokôjno nakormiti ciêły naš dobytok.

Najhôrš było z porosiatkami. Vidro z jichnim kormom dla mene było zatiažkie, i ja joho čuť dopuluvała do koryta. A raz vone mniê prosto vyliłosie, koli paršučok mene pudtovkonuv. Dobre, što ja vmiêła zamišati nanovo… Bačyła, jak sieje robit mama, i ono povtoryła.

Pometaju, jak raz małyje kačeniatka neviď-jakim sposobom uliêzli do nužnika i strašenno piščali, płyvajučy v humniê. Odne to j utopiłosie tam naniet… Ja jich stamtôl čuť povytiahała. Mało sama ne vletiêła do toji dyrki… Jak sobiê sieje pryhanu, to šče i diś mene trese. A jak mama kryčała na mene za toje vtoplane kačeniatko!

– Cikavo, na koho b ty, mamo, kryčała, koli b i ja tam utopiłasie? — ne vyderžała ja.

Mama tôlko podiviłasie i zmovkła. Dumaju, što do jijiê tohdy dojšło, štó mohło statisie, ale na ščastie ne stałosie.

Koli ja pujšła do pjatoji klasy, to baťki posadili truskavki v Ploskach. Mnôho. Diêd Ivan odstupiv našym trochu pola. I od toji porê mojiê vakaciji začynalisie tak samo: vybiraniom truskavok. My z mamoju vybirali za deń bôlš za sto łubjanok. I to ne było tak, što mama vybirała jich bôlš za mene. Puv na puv. Pomniu, jakaja ja była zamučana i jak boliêli mniê plečy po dniovi takoji praci. A mama posli takoho vybirania jiêchała šče do Bielśka, kob pryšykovati jiêdło tatovi, pomyti koje-što, nakormiti dobytok… Na ščastiê, my vybirali tyje truskavki čerez deń…

Ja z Anioju zostavalisie v baby v Ploskach. Baba davała nam pospati čuť ne do obiêda, pevno była zadovolana, što ne brontajemosie jôj pud nohami. Ania chodiła vse za mnoju. Pilnovanie jijiê to byv môj najvažniêjšy obovjazok. Ja zapisałasie do ploskôvśkoji biblijoteki. Tohdy jakraz pročytała knižku Rudy Orm Fransa Gunnara Bengtssona i zasmakovała peršy raz u skandynavśkuj literatury, kotoru lublu po diś deń. Posli pryjšov čas na Krystynę, córkę Lawransa Sigrid Undset, a potum ja šče pročytała Hrabiego Monte Christo Aleksandra Dumasa. Nu i Dziwne losy Jane Eyre Charlotty Brontë. Dla mojeji sestrê ja tože stała pozyčati knižki, ale z malunkami, kob vona ne nudiłasie, bo čytati vona tohdy šče ne vmiêła. Knižki ja pryvoziła do baby i z soboju z Biêlśka, bo inakš zanudiłasie b tam naniet. U Ploskach udałosie mniê pročytati Oliwię i Filipa Georga Bidwella, i Adama, syna Oliwii.

– Što ty tam šče čytaješ? – pytałasie mene Ania. – Ja vže davno svoju ročytała. I tvojiê knižki bez malunkuv, zusiêm necikavy.

A ja, koli mniê knižka podobałasie, mohła čytati i čytati, zabyvšysie pro ciêły sviêt.

Ja čytała tože i mojôj sestrê, ale vona najlepi lubiła, jak ja rozkazuvała jôj kazki. A ja jich znała velmi mnôho, bo jak była mołodša, to mnužêń jich pročytała. I nekotory dobre zapometała. Šče mojim chłopciam i Marylci rozkazuvała.

Raz, koli my vybirali truskavki, pryjšła do mene Ania, kotora plontałasie po poli bez daj diêła, i zaliêzła mniê na plečy. Vjadomo, mniê stało tiažko. Ja vže i tak povzała na kolinach, mniê było dušno, ciêła odeža prylipiłasie do tiêła. Prosiła ja sestru, kob zliêzła, ale de tam! A koli ja nakryčała na jijiê, to vona zo złôsti vkusiła mene v pleče. I to šče jak! Ja až rozpłakałasie, tak mniê zaboliêło. Chotiêła jôj dati dobre v sraku, ale potum poškodovała. Ono posli ne odzyvałasie do jijiê ciêły deń, choč vona i prymilałasie do mene.

A odnoho razu, deś na počatku našoho vybirania, moja sestra stała jiêsti mitłu (to takaja trava), bo dumała, što na poli ničoho dla jiêdła kromi truskavok nema. Čuť ne zadušyłasie.

My vse brali z soboju na pole obiêd, bo do chaty było zadaleko voročatisie. Mama pryvoziła z Biêlśka bułki, masło my bili v baby v masłobitci. Moja mama była ekspertom od masła, velmi chutko jôj zbivałosie. Ja tože chotiêła tak navčytisie, ale šče tohdy ne davała rady. Potum zbite masło treba było vypołoskati v vodiê. A jakoje vono było smačne! Masło zo sklepu zusiêm inšy smak maje! My vse brali do Ploskuv jakujuś kovbasku abo słojik z mjasom. Tohdy šče lodôvku miêv mało chto, i kob perechovati mjaso, treba było joho zavaryti v słojiki. Moja baba Loksa pekła velmi dobry chliêb. U prykusku my brali jakijeś ohuročki. Mniê taki obiêd na poli smakovav bôlš, čym u chati, było jakoś inakš. Nu i možna było chvilu oddychnuti od truskavok.

A potum my važyli tyje truskavki, stavili jich na vozi i jiêchali na skup u sołtysa, zdavali jich i voročalisie dochaty. Unočê po truskavki pryjizdžali velizny samochody. Vezli jich pevno pererobiti na varenije abo zamoroziti, bo my vybirali truskavki bez chvostikuv.

A z samych ostatnich truskavok my varyli varenije i kompoty dla sebe na zimu. Moja mama vmiêła šče robiti truskavki na surowo, i koli ich odčyniłosie zimoju, to odrazu prypominałosie liêto, tak hože vony pachli. Ja lubiła tym varenijom šmarovati sobiê i Ani chliêb abo bułočku, i my zajidalisie takimi kanapkami. A jak z jimi smakovało tiêsto! Ja pekła zvyčajny biškopt i šmarovała joho truskavkami na surowo.

Odnoho razu, jak pryjšli do mene kolegi i koležanki z klasy, odin chłopeć zapytavsie:

– A skôl vy majete sviêžy truskavki zimoju?

– Nu jak skôl, zo słojika!

 

Halina Maksimjuk