O Antonim Lucjanie Nekandzie-Trepce (cz. III)

Антон Люцыян Нэканда-Трэпка (1879-1942) – укладыш

3. Aktywność Antoniego Nekandy-Trepki w białoruskim ruchu narodowym zaczęła się na dobre po zamieszkaniu w Wilnie. W 1922 r. został dyrektorem Wileńskiego Gimnazjum Białoruskiego, w którym uczył też fizyki i matematyki. Był nim do końca 1923 r. Po raz drugi dyrektorował w latach 1928-1930, załatwiając gimnazjum uprawnienia matury państwowej, co pozwalało młodzieży po gimnazjum białoruskim studiować na uczelnich polskich. W gimnazjum białoruskim uczył się też jego syn Kazimierz, co nie podobało się reszcie rodziny. Poza tym Antoni Nekanda-Trepka aktywnie działał w Towarzystwie Szkoły Białoruskiej – był zastępcą przewodniczącego w latach 1926 i 1928, w Białoruskim Towarzystwie Naukowym – w 1924 r. był członkiem zarządu – skarbnikiem, w 1928 r. – przewodniczącym, w latach 1931-1939 – skarbnikiem; od 1927 r. był członkiem Rady Muzealnej, która działała przy BTN. W 1921 r. był przewodniczącym Białoruskiego Towarzystwa Wydawniczego. W Wileńskim Białoruskim Komitecie Narodowym w 1926 r. reprezentował białoruskie kooperatywy. Był też członkiem Białoruskiego Towarzystwa Dobroczynności (w 1931 r. – członkiem jego Komisji Rewizyjnej) oraz Towarzystwa Oświaty Białoruskiej (1933 r.).

Mimo że Antoni Nekanda-Trepka nie angażował się sam w politykę, to często był pośrednikiem w rozmowach z Polakami ze względu na szerokie znajomości i powiązania. 25 marca 1922 r. razem z delegacją Białorusinów  był na audiencji u prezesa Rady Ministrów Ponikowskiego. Przemawiał tam wraz z Fabianem Jaremiczem i Bronisławem Taraszkiewiczem. Mówił o nadużyciach administracji, która swoją nietolerancją narodowościową  i religijną budzi na kresach wschodnich nowy dysydentyzm, który w dziejach Polski odegrał już zgubną rolę w wieku XVIII. 18 kwietnia 1922 r. uczestniczył z nimi też  w raucie wydanym przez Józefa Piłsudskiego z okazji podpisania aktu przejęcia Wileńszczyzny przez Polskę. W związku z wyborami do Sejmu w 1922 r. 8 października na białoruskim wiecu wyborczym w Wilnie wybrano Białoruski Komitet Wyborczy, w którym znalazł się także Antoni Nekanda-Trepka. Wprawdzie nie angażował się bezpośrednio w kampanię wyborczą, ale będąc wówczas dyrektorem Wileńskiego Gimnazjum Białoruskiego w dniach 11-14 kwietnia 1923 r. zorganizował w Wilnie I zjazd pedagogów białoruskich szkół średnich z Zachodniej Białorusi. Zabiegał też w Warszawie o równouprawnienie Wileńskiego Gimnazjum Białoruskiego oraz o dofinansowanie go przez państwo i uznanie matury. Ponieważ jego postulaty nie zostały spełnione, 1 stycznia 1924 r. podał się do dymisji. Podjął wówczas pracę nauczyciela w nowo powstałej Państwowej Szkole Technicznej w Wilnie, gdzie kształcili się także Białorusini, m.in. Jerzy Olechnowicz, Leon Łuckiewicz. Wykładał tam elektrotechnikę oraz był kierownikiem laboratorium mechaniki, w 1930 r. został kierownikiem Wydziału Elektrycznego. Był lubiany przez uczniów, którzy nazywali go Edisonem. Był zafascynowany radiem, które w okresie międzywojennym dopiero zaczynało się upowszechniać. W jego popularyzacji także w środowisku białoruskim odegrał niemałą rolę. Wygłaszał na temat radia publiczne odczyty, m.in. w Towarzystwie Szkoły Białoruskiej, pisał artykuły, np. w „Kalendarzu Białoruskim na 1927 r.”.

W 1928 r. w procesie Białoruskiej Włościańsko-Robotniczej Hromady wystąpił jako świadek, w jej obronie. Zeznawał, że gimnazjum białoruskie, którym kierował, utrzymywało się z ofiar, udzielanych przez posłów białoruskich oraz z opłat uczniów. Bronił Antoniego Łuckiewicza i Józefa Sznarkiewicza: „Łuckiewiczów Jana i Antoniego dobrze znam. Antoni Łuckiewicz jest krzewicielem kultury białoruskiej; jest on człowiekeim niezamożnym; brat jego Jan umarł z nędzy, pomimo posiadania muzeum. Sznarkiewicza również znam dobrze, ponieważ pracował on w Towarzystwie Szkoły Białoruskiej w Wilnie. Prowadził on przeważnie pracę kulturalno-oświatową, interesował się wydawnictwem i muzyką”. Mówił o własnym zaangażowaniu w ruch białoruski: „W roku 1919 powstała Białoruska Socjalistyczna Hromada, której twórcami byli studenci. Do Hromady tej należałem, jak również Łuckiewicze. Socjalistyczna Hromada istniała i w roku 1905. Władze rosyjskie Łuckiewiczów nigdzie nie zsyłały. Po roku 1905 Łuckiewicze wydawali gazety białoruskie. Łuckiewicze organizatorami Białoruskiej Socjalistycznej Hromady nigdy nie byli. Popierali ją tylko duchowo. Socjalistyczna Hromada szła ówcześnie z Polską  Partią Socjalistyczną. W programie Białoruskiej Socjalistycznej Hromady było również umieszczone hasło „Ziemia dla włościan bez wykupu”. Mówiąc o BWRH stwierdzał, że „była mile widzianą wśród mas białoruskich, ponieważ „niosła kulturę na wieś”. My nie liczyliśmy na to, że BWR Hromada była partią polityczną, a uważaliśmy ją za organizację kulturalno-oświatową”.

Po rozgromieniu BWRH Antoni Nekanda-Trepka z Antonim Łuckiewiczem, Włodzimierzem Samojło i Radosławem Ostrowskim zaangażował się działalność Centrasajuzu – Centralnego Związku Białoruskich Kulturalno-Oświatowych Organizacji i Instytucji. W 1930 r. został jego prezesem. W Centrasajuzie doszło do nieporozumień grupy Antoniego Nekandy-Trepki, Antoniego Łuckiewicza i Włodzimierza Samojło z Radosławem Ostrowskim na tle finansowym. Odbył się Sąd Obywatelski. Pozwani zwrócili się do redakcji „Kurjera Wileńskiego” o zamieszczenie wyroku w gazecie: „Wielce Szanowny Panie Redaktorze! Za pośrednictwem „Kurjera Wileńskiego” (Nr 102 z dnia 17.IV.34 r.) niżej podpisani, pp. Antoni Łuckiewicz, Włodzimierz Samojło i Antoni Trepka, zostali pozwani na Sąd Obywatelski spowodu zarzutów publicznie przez nich uczynionych panu Radosławowi Ostrowskiemu, Dyrektorowi Filji Białoruskiego Państwowego Gimnazjum im. J. Słowackiego w Wilnie. Niniejszem upraszamy Pana Redaktora o wydrukowanie w „Kurjerze Wileńskim” załączonego wyroku w tej sprawie Sądu Obywatelskiego. Łączymy wyrazy szacunku i poważania. Antoni Łuckiewicz, W. Samojło, Antoni Trepka.

Sąd Obywatelski w składzie: superarbiter – Bronisław Krzyżanowski i arbitrzy Stanisław Bagiński, Eugenjusz Kozłowski, Włodzimierz Wiszniewski i Seweryn Wysłouch po rozpoznaniu zatargu pomiedzy pp. Radosławem Ostrowskim z jednej i Antonim Łuckiewiczem, Włodzimierzem Samojło i Antonim Trepką z drugiej strony dnia 14 listopada 1935 r. orzekł: A) Uznać, że rozporządzanie się p. Radosława Ostrowskiego w czasokresie od 1930 do początku roku 1934 pieniędzmi, przeznaczonemi dla rozmaitych społecznych organizacji białoruskich było chaotycznem i arbitralnem, co mogło zasadnie wywoływać podejrzenia nierzetelności; Sąd nie był w stanie odpowiedzieć na postawione mu zagadnienie, czy p. Ostrowski dopuścił się nadużyć pieniężnych na swoją własną rzecz; B) Uznać, że stosunek p. Ostrowskiego do uniwersyteckiej młodzieży białoruskiej, a także do szeregu poszczególnych działaczy białoruskich nie stał na wysokości zadania i celów, którym p. Ostrowski winien był służyć, w szczególności stosunek jego do studentów w korporacji Skorynja był demoralizującym pod względem społecznym; C) Sąd stwierdza, że miał na względzie niezdrową atmosferę powstałą wskutek zasilania przez te lub inne źródła konfidencjonalnemi zapomogami białoruskich organizacyj społecznych, na czele których stały w urzędowej lub faktycznej roli poszczególne jednostki z listy wszystkich uczestniczących w procesie niniejszym. (-) Br. Krzyżanowski (-) St. Bagiński (-) S. Wysłouch (-) Wł. Wiszniewski (-) Eug. Kozłowski”.

Antoni Nekanda-Trepka w 1933 r. został prezesem Towarzystwa Oświaty Białoruskiej, które wydawało pismo „Rodny Kraj”. Efektywnej działalności towarzystwa przeszkadzały wzajemne animozje między Ostrowskim, Łuckiewiczem i Nekandą-Trepką. Najbliższy współpracownik Antoniego Łuckiewicza, Antoni Nekanda-Trepka, próbował nakłonić zwolenników tej grupy do wydawania czasopisma białoruskiego, którego zadaniem miało być zwalczanie grupy Ostrowskiego – tak odnotowało w sprawozdaniu Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Na ogólnym zebraniu Towarzystwa Oświaty Białoruskiej 15 kwietnia 1934 r. postanowiono zawiesić w prawach członków Antoniego Łuckiewicza, Włodzimierza Samojło, Antoniego Nekandę-Trepkę i Wincentego Hryszkiewicza. Oznaczało to zwycięstwo zwolenników Radosława Ostrowskiego. Ostatnim akordem aktywności na niwie białoruskiej Antoniego-Nekandy-Trepki był wybór go 12 lutego 1939 r. do zarządu Białoruskiego Towarzystwa Naukowego. Zarząd w składzie: Antoni Łuckiewicz (przewodniczący), Antoni Nekanda-Trepka (skarbnik), Mikołaj Szkielonek (sekretarz), Bolesław Grabiński, Marian Pieciukiewicz, Jan Stankiewicz wybrano na trzy lata. Niebawem wybuchła II wojna światowa, a Wilno doświadczyło od 1940 roku władzy sowieckiej, która nie oszczędziła działaczy białoruskich. Czy cieszył się z tego były mińszczanin Antoni Nekanda-Trepka? Na pewno nowe porządki nie napawały go optymizmem.

 

Zapłata za miłość do Białorusi

Antoniego Nekandę-Trepkę aresztowano w październiku 1939 r. w Wilnie. „Cierpliwość i silna wola zbawią życie ludzkie” – powiedział na pożegnanie żonie Julii, przypominając sentencję z celi więziennej w smoleńskim Domu Poprawczym w latach 1919-1920.  Przy rozstaniu prosił służącą Anielę, by opiekowała się jego żoną. Ludwika Dzierżyńska pisała w liście do Marii Nekandy-Trepki: „Jedno jest pewne, że ciężko zapłacił za swoją miłość do Białorusi i tego ludu, bo to właśnie było powodem  jego wywiezienia i jego późniejszych cierpień i tragicznego końca.
W moim rozumieniu był on socjalistą w szlachetnym i nieco utopijnym tego słowa znaczeniu. To był wpływ tamtego środowiska młodzieży, uwielbiającej ciemiężony lud i marzącej o wyzwoleniu  go z pod przemocy carskiej władzy. Oni naprawdę wierzyli, że lud wyposażony we władzę wprowadzi raj na ziemi. I z tymi iluzjami wuj wszedł w życie dorosłe, nie wyrzekając się swych dążeń. Był to człowiek dobry, wrażliwy na niedolę innych. (…) Kierował się przede wszystkim emocjami, uczuciem. Był – w moim pojęciu – antytezą tego, co nazywamy „dyplomata”, a wdał się w politykę. Ponadto był ufny; sam bardzo szlachetny i prostolinijny, nie zdawał sobie sprawy, jak przewrotni, kłamliwi i podli mogą być ludzie dążący do upragnionego celu, spotykając na tej drodze takich, którzy ten marsz hamują lub usiłują go przerwać. On był za dobry i zbyt uczciwy do takich zadań, jakie sobie postawił. Rodzina uznała to za dopust Boży, rodzaj amoku”.

Julia Nekanda-Trepka z wnukiem Markiem. Szczecin, 13 czerwca 1954 r. (Ze zbiorów Marka Nekandy-Trepki)

Antoniego Nekandę-Trepkę skazano na 10 lat łagru i wywieziono do obozu Jaja na Syberii, skąd w listopadzie 1940 r. przyszły od niego pierwsze wiadomości. Pracował tam ciężko fizycznie pod „gołym niebem”, a potem w kantorze. Do czerwca 1941 r. listy przychodziły regularnie. Prosił w nich o żywność – suchary i cebulę. Potem korespondencja się urwała. Julia Nekanda-Trepka przepisała te listy do zeszyciku i zachowała dla potomnych. Zostało ich cztery. Pierwszy list Antoniego Nekandy-Trepki do żony nie dotarł. Drugi był pisany 17 listopada 1940 r, a ostatni 19 lutego 1941 r. – wszystkie w języku rosyjskim.   „Dopiero w 1944 r. przyszła wiadomość drogą okrężną, że zmarł gdzieś na Syberii w 1942 r.” – pisał Kazimierz Nekanda-Trepka. Po zawarciu umowy Sikorski-Majski Antoni Nekanda-Trepka został zwolniony z obozu. Udało mu się nawiązać kontakt z bratem Władysławem, którego z żoną i synem Januszem zesłano do Kazachstanu.

O okolicznościach spotkania z wujem Toniem pisał po wojnie 11 kwietnia 1947 r. do Marii Gościewicz Janusz Nekanda-Trepka, który osiadł w Londynie: „Zaraz po zwolnieniu przyjechał do nas wujaszek Tonio, z którym skomunikowaliśmy się listownie. Z długą siwą brodą wyglądał jak św. Mikołaj. Wyglądał prawie dobrze. Twarz miał pełną, ale to były tylko pozory – był spuchnięty. Wszyscy postanowiliśmy dołączyć do jakichś placówek polskich, a my z tatusiem do wojska. Wiadomości, gdzie należy jechać, były mętne. Daliśmy się unieść owczemu pędowi jazdy na południe. Decyzja ta okazała się zabójcza dla wszystkich słabszych organizmów. Wtedy nie wiedzieliśmy, co ona oznacza. A oznaczała ona długie miesiące podróży w transportach po wszystkich krajach Azji Środkowej, bez żadnej opieki, biwakowanie nieraz na deszczu i chłodzie pod gołym niebem, coraz to skąpszą żywność, brud i robactwo. Słabsi marli nierzadko dziesiątkami. Wyczerpywały się siły, wykańczały nerwy. W czasie transportu, gdy jechałem osobno, gdyż młodzi jechali wagonami towarowymi, rozczepili pociąg i straciłem kontakt z resztą. Było to już pod koniec wędrówek. Praktycznie żadne możliwości poszukiwania nie istniały i tylko cudem lub nadzwyczajnym zbiegiem okoliczności dowiedziałem się, że mama, tatuś i wuj Tonio są ode mnie o około 20 km. Było to na Boże Narodzenie. Miałem wtedy zupełnie znośne warunki i szczęściem uzyskałem pozwolenie na sprowadzenie ojca i matki do siebie. Znalazłem ich w okropnych warunkach, w głodzie i nędzy. Mama jedynie była względnie zdrowa. Wujaszek Tonio był bardzo słaby, chwilami apatyczny, chwilami nienaturalnie podniecony. Ojciec bardzo poważnie chory. (…) Wróciłem do siebie, żeby dostać środek jakiś transportowy celem przywiezienia rodziców. Odmówili, ale po paru dniach przyjechali tatuś z mamą, wystarawszy się o jakąś podwodę. Wujaszek został. Mieliśmy się z nim komunikować listownie co do dalszych możliwości. Na nasz pierwszy list nie było żadnej odpowiedzi, na drugi – żadnej, na trzeci – nic. Pojechać nie można było, gdyż ja byłem chory, z tatusiem było bardzo źle, a mama po bohatersku robiła, co mogła. Później dostaliśmy wiadomość, że wujaszek Tonio zmarł w kilka dni po wyjeździe rodziców – natarł sobie nogę i umarł w parę dni na zakażenie ogólne”.

Marek Nekanda-Trepka na tle portretu dziadka Antoniego. (Szczecin, 1999 r.)

28 sierpnia 1946 r. Wiktoria Trepczyna, bratowa Antoniego, pisała z Libanu (Ghaziz) do syna w Polsce: „Tonio zmarł na zakażenie krwi. Natarł sobie nogę na pięcie. Szczegółów dokładnie nie wiem, bo na miesiąc przed śmiercią rozstaliśmy się, myśmy przenieśli się o 30 km dalej, tam gdzie był Janusz, a on nie chciał z nami jechać. Pochowany – sieło Czornaja Rieczka stacja Tokmak – Dżambulskaja obłast’”.

Nie wiadomo, gdzie został pochowany. Jedynie na cmentarzu ewangelicko-reformowanym w Warszawie na grobie Kazimierza Nekandy-Trepki, męża Marii Nekandy-Trepki z Białej, znajduje się tabliczka symboliczna Antoniego Lucjana i Władysława Nekanda-Trepków.

Julia Nekanda-Trepka z Anielą po wojnie znalazły się
w Polsce, ostatecznie w Szczecinie. Zamieszkały tam razem z rodziną syna Kazimierza, jego żony Hanny i syna Marka, którym się opiekowały. Julia zmarła w 1962 r., wcześniej w wypadku zginęła Aniela.

Kazimierz Nekanda-Trepka ukończył Gimnazjum Białoruskie w Wilnie (1926) i Szkołę Główną Handlową w Warszawie (1936). Przed wojną pracował w bankowości w Warszawie, po wojnie osiadł z rodziną w Szczecinie, był jednym z organizatorów Banku Rolnego i asystentem w Szkole Handlowej w Szczecinie. Zwolniony z pracy na początku lat 50., pracował jako główny księgowy w różnych instytucjach, działał w Stowarzyszeniu Księgowych Polskich i TNOiK. W latach 60. wrócił do pracy do Banku Rolnego – pracował na samodzielnych stanowiskach. Od 1972 r. był na emeryturze. Zostawił wspomnienie o swoim ojcu. Zmarł 14 listopada 1992 r. w Szczecinie.

KONIEC

Helena Głogowska