Przekazana w kwietniu br. z trybuny sejmowej przez ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Błaszczaka informacja o odmowie dofinansowania ze środków resortu przygotowywanych przez Związek Ukraińców w Polsce oraz organizacje łemkowskie uroczystości, upamiętniających ofiary Akcji „Wisła” w siedemdziesiątą rocznicę tych dramatycznych wydarzeń, to niedobry sygnał. Wpisuje się to niestety w dłuższą sekwencję decyzji, jak chociażby zawetowanie jesienią 2015 roku przez prezydenta uchwalonej pod koniec poprzedniej kadencji Sejmu zmiany Ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych i o języku regionalnym. Wprowadzała ona możliwość używania języka mniejszości jako pomocniczego – czyli drugiego, obok urzędowego i mającego pierwszeństwo polskiego – przed organami powiatu jednostki samorządu terytorialnego II stopnia. W ubiegłym roku mieliśmy do czynienia ze skandalicznymi wypowiedziami prasowymi jednej z posłanek, dotyczących możliwych „deportacji” osób innych wyznań (szkoda znów te słowa przypominać!).
Związek Ukraińców w Polsce wraz Towarzystwem na rzecz Rozwoju Muzeum Kultury Łemkowskiej w Zyndranowej oraz Towarzystwem Łemków z Legnicy złożył wniosek do MSWiA o dofinansowanie uroczystości w ramach konkursu grantowego w grudniu ubiegłego roku. Utworzono również Honorowy Komitet Obchodów, w którym znaleźli się m.in. Danuta Kuroń, Krystyna Zachwatowicz, Adam Bodnar, Andrzej Seweryn i Andrzej Stasiuk. Wniosek nie uzyskał jednak akceptacji również podczas drugiej, odwoławczej, procedury, zakończonej na początku marca br. W obydwu przypadkach, ministerstwo nie uzasadniło swojej decyzji, więc kwietniowe wystąpienie szefa MSWiA można uznać za oficjalną wykładnię rządu Beaty Szydło w kwestii upamiętnienia ofiar Akcji „Wisła”.
Rząd postanowił najwyraźniej zerwać z dobrą praktyką i tradycją, rozpoczętą na progu przemian w 1990 roku przez Senat RP, złożony w 99 proc. z parlamentarzystów Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego. Specjalną, jednomyślną uchwałą z 3 sierpnia tegoż roku (przypomnijmy, że w I kadencji izby wyższej jednym z senatorów był także Jarosław Kaczyński) uznał on Akcję „Wisła” za stosowanie właściwej dla systemów totalitarnych odpowiedzialności zbiorowej. W 2002 roku Aleksander Kwaśniewski jako pierwszy polski prezydent wyraził ubolewanie z powodu przesiedleń. W 2007 roku miało miejsce ważne, wspólne posłanie prezydentów Lecha Kaczyńskiego i Wiktora Juszczenki. Liderzy pisali m.in.: Akcja Wisła doprowadziła do deportacji z południowo-wschodniej Polski wielu tysięcy obywateli polskich pochodzenia ukraińskiego i rozproszenia wspólnoty ukraińskiej w Polsce, stając się tym samym kolejnym ogniwem w tragicznym łańcuchu konfliktów. Wydarzenie to, jako sprzeczne z podstawowymi prawami człowieka, zostało potępione w 1990 roku w specjalnej uchwale przez Senat RP. Dzisiaj, podzielając tę ocenę, chylimy głowy przed wszystkimi jego ofiarami (za: archiwum.prezydent.pl, 27.04.2007). Historii nikt, nawet najsilniejsi tego świata, nie mogą zmienić – mówił w maju 2007 roku poseł Eugeniusz Czykwin, ówczesny przewodniczący Sejmowej Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych, podczas obrad poświęconych Akcji „Wisła”. I kontynuował: Możemy jednak starać się ją obiektywnie przedstawić i, co najważniejsze, uczyć się z niej, jak nie popełniać błędów. Możemy też wybaczać. Polacy, Ukraińcy, Łemkowie w zdecydowanej większości należą do Kościoła katolickiego, grekokatolickiego i prawosławnego. Wybaczanie jest nadrzędną zasadą naszej wiary (za: „Przegląd Prawosławny”, nr 7(265), lipiec 2007).
Inną nadrzędną zasadą każdego demokratycznego rządu w Europie po tragedii II wojny światowej oraz wojen w byłej Jugosławii i na Kaukazie powinno być jednoznacznie odcięcie się od praktyk, noszących wszelkie znamiona czystek etnicznych i planowych przesiedleń ludności oraz wspieranie rocznicowych obchodów tych wydarzeń, jako swoistego apelu pamięci i przestrogi dla pokoleń obecnych i przyszłych. W przypadkach wielkich wysiedleń ludności w Europie Środkowo-Wschodniej po 1945 roku, niezależnie od obiektywnych przewinień z czasów II wojny światowej popełnionych przez niektórych przedstawicieli narodowości objętych wypędzeniem, posłużono się niedopuszczalną logiką odpowiedzialności kolektywnej. W istocie, opierała się ona na filozofii dyskryminacji biologiczno-etnicznej oraz religijnej, przypisującej określonym narodom lub grupom wyznaniowym zbiorową winę, w tym wypadku za rozpętanie II wojny światowej lub zbrodnie na Wołyniu w latach 1943-44.
Pojawiające się w polskiej prasie i mediach głosy, że Akcja „Wisła” nie miała charakteru klasycznej czystki etnicznej, gdyż prowadzące operację Ludowe Wojsko Polskie oraz aparat bezpieczeństwa nie dokonywały masowych mordów na Ukraińcach i Łemkach, a jedynie przesiedlili ludność tego pochodzenia z jednego miejsca na drugie, jest argumentem błędnym, jeżeli nie bałamutnym. Podstawą do sformułowania jednoznacznej definicji „czystki etnicznej” pozostaje Rezolucja nr 780 Rady Bezpieczeństwa ONZ z grudnia 1992 roku, uchwalona już po pierwszych tego typu działaniach podczas wojen towarzyszących rozpadowi Jugosławii. Oznacza ona po prostu: (…) rozmyślne i zaplanowane wygnanie lub przesiedlenie zwartych skupisk ludności z zamieszkiwanego przez nie terytorium przy użyciu środków przymusu bezpośredniego, a zwłaszcza formacji wojskowych i policyjnych (zob. http://undocs.org/S/RES/780(1992).
Szczególnie dzisiaj światu i Polsce potrzebny jest jasny komunikat, że tego typu działania nie mogą mieć absolutnie żadnych usprawiedliwień, niuansów czy prób symetrycznego wybielania. Szkoda, że przedstawiciele rządzącej większości przy okazji kolejnej, okrągłej rocznicy Akcji „Wisła” z tej okazji nie skorzystali.
Łukasz Kobeszko