Ponad granicami i podziałami – z Brygadą Drwala rozmawia Janusz Korbel

Brygada Drwala nie jest szerzej znanym zespołem. To dwoje bardzo młodych wykonawców, Adrianna Prusinowska i Dawid Szymczuk, którzy dołączyli do starszego wiekiem i stażem gitarzysty i kompozytora Janusza Dudara z lokalnej sceny muzycznej. Przy okazji koncertu w Białowieży rozmawiam z nimi nie tylko o muzyce.

Janusz Korbel: Adriana, podobno w zeszłym tygodniu śpiewałaś w Białorusi?

Adriana Prusinowska: Tak, było to ukoronowanie projektu z piosenkami w języku białoruskim. Od trzech lat biorę udział w przeglądzie piosenki białoruskiej. Na początku myślałam, że to tylko jeden z wielu różnych języków, ale w liceum zaczęłam czytać białoruską poezję z panem Karczewskim, brać udział w konkursach recytatorskich, śpiewać i teraz wiele on dla mnie znaczy.

Jak trafiłaś do Brygady Drwala?

Adriana: To zabawna historia. Szukałam pracy na wakacje i odpisałam na ogłoszenie lokalu gastronomicznego w Hajnówce. Zostałam zaproszona na rozmowę, jednak dostałam całkowicie inną propozycję. Wspominałam w CV, że lubię śpiewać i nadmieniłam o moich muzycznych przygodach. Właścicielka lokalu zaproponowała mi, abym dołączyła do Brygady Drwala, której liderem jest jej mąż Janusz.

Janusz Dudar: A wszystko zaczęło się kilka lat temu, kiedy nie mieliśmy jeszcze nazwy. Spotkaliśmy się w pierwszym składzie w moim domu na wsi, żeby porobić zdjęcia, jedno na stercie porąbanego drewna. Ktoś żartem nazywał nas „brygadą drwala”. Nazwa pasuje do naszej rodzinnej Hajnówki. Historia naszego miasteczka nierozerwalnie związana jest z Puszczą Białowieską i przemysłem drzewnym. Jednak my zamiast wycinać puszczę, wolimy o niej śpiewać.

10386288_1466728456949776_4008733693203738297_n
Brygada Drwala: Janusz Dudar, Adriana Prusinowska i Dawid Szymczuk

Dawid, ty też jak Ada miałeś doświadczenia na scenie białoruskiej?

Dawid Szymczuk: Wcześniej grałem w zespole „Desant” i występowałem na Basowiszczach. Teraz gram na gitarze w Brygadzie Drwala i uczę się w hajnowskim liceum.
W obecnym składzie dopiero zaczynacie. Jaką muzykę gracie?

Janusz: Gramy to, co lubimy. A lubimy różnorodną muzykę, bo mieszkamy w miejscu, gdzie spotykały się różne kultury. W repertuarze mamy na przykład utwory bluesowego zespołu Krama z Białorusi. Stworzyliśmy również własne aranżacje polskich i światowych przebojów rockowych, bluesowych, soulowych, z delikatną domieszką innych stylów. Wykonujemy też piosenkę żydowską. Śpiewamy kilka własnych piosenek o Puszczy Białowieskiej, jesteśmy chyba pierwszym zespołem, który ma puszczański repertuar. Z czasem tych piosenek będzie coraz więcej. Śpiewamy o przyrodzie i o ludziach, na przykład o człowieku, który – jak wielu młodych ludzi – wyjechał stąd za pracą i po latach wraca w rodzinne strony, odkrywając na nowo swoje miejsce. Chcem pokazać, że nawet w małym mieście na skraju puszczy można coś tworzyć i cieszyć się tym. Mamy wielką nadzieję, że nie będziemy musieli stąd uciekać.

Adriana: Rozpoczęłam studia w Warszawie. Jednak chcę tutaj wrócić, oczywiście jeśli znajdę pracę. Tutaj mieszka moja rodzina, moi bliscy. Nawet gdybym była jakiś czas z dala, to i tak tutaj będę wracała. Na jak długo? Wszystko zależy od tego, czy nasz region da szansę młodym ludziom.

Dawid: Nie lubię zgiełku i huku wielkich miast. Podoba mi się tutaj, chcę tutaj żyć. Chcę, żeby ten region zachował swój charakter, ciszę, zieleń. Z domu mam pięć minut do lasu!

Adriana: Spacer po Białowieży daje nam więcej relaksu i wyciszenia niż po parku w wielkim mieście. Często nie doceniamy tego, żyjąc tu na co dzień.
Ponad granicami i podziałami

Wróćmy do waszej muzyki. Region ma bogatą tradycję muzyczną, ale wy nie chcecie stać się kolejnym zespółem folkowym?

Janusz: Nie, nie chcemy powielać tej formuły. Nie odcinamy się, tylko staramy się uwolnić od gorsetu ludowości. Od niedawna słucham zespołu Omnia, który gra celtycki folk. Kilka dni temu byłem na ich koncercie w Warszawie. Mają niesamowitą energię, którą potrafią zarażać publiczność. Wrażenia niezapomniane. Lecz my ciągle jesteśmy zespołem ze wschodu, z nutami naszej lokalnej kultury. Bardzo bym chciał, abyśmy tak jak Omnia zarażali naszą publiczność dobrą energią.

Czy młodzież nie wstydzi się już języka odmiennego od dominującego polskiego?

Adriana: Wręcz przeciwnie, kiedy chodziłam do liceum z dodatkową nauką języka białoruskiego, to na przerwach rozmawialiśmy ze sobą w lokalnej gwarze i czuliśmy się z tym dobrze.

Janusz: Widzimy, jaka jest różnica między pokoleniami. Nasze nie czuło się tak komfortowo. Moja żona jako dziewięciolatka pojechała ze szkolną wycieczką do Krakowa. Przed wyjazdem nauczycielka upomniała uczniów, aby się nie odzywali, bo w Krakowie poznają, że są ze wschodu i mogą być problemy. Dziecko w takiej sytuacji automatycznie zaczyna mieć kompleksy związane z pochodzeniem.

Dawid: A ja zauważyłem, że dziś w Polsce centralnej lub zachodniej jest jakieś zapotrzebowanie na „wschód”, nie czujemy się zatem gorzej z powodu języka, kultury czy tradycji. Kiedyś nam się wydawało, że skoro jesteśmy z Hajnówki, to jesteśmy bardziej ruscy niż polscy. To jakiś lokalny, historyczny problem starszego pokolenia.

Dzisiaj w Hajnówce nie sposób nie zauważyć kolejnych podziałów i konfliktu wokół Puszczy Białowieskiej.

Janusz: Tutaj każdy coś mówi, myśląc głównie o własnym interesie – leśnik o swoim, polityk o swoim, a druga strona o swoim. Wszystko jest jakąś formą propagandy. Ludzie tego słuchają i ulegają tej propagandzie. A my może naiwnie, ale wciąż liczymy na kompromis.

Dawid: I właśnie muzyka jest po to, by łagodzić te spory. Jest formą edukacji, pokazuje, że są rzeczy piękne, wolne. Ludzie potrzebują wolności, możliwości decydowania o sobie, boją się to utracić. Może dlatego, słysząc, że obcy będą decydować za ciebie, tak bardzo przed tymi obcymi się bronimy.

Adriana: Gramy muzykę, którą sami lubimy, nie interesuje nas, czy dany utwór jest w tym momencie na topie. Nasze granie musi przede wszystkim sprawiać nam przyjemność. Tylko w taki sposób będzie ona dawała także przyjemności słuchaczom. Jesteśmy całkowicie wolni od obecnych tu ideologii i propagandy.

Janusz: Nie interesuje nas, ilu jest tutaj Białorusinów, ilu Ukraińców i ilu Polaków. Chcemy wszystkim dać radość. Teksty do naszych piosenek piszą przyjaciele z Warszawy. Śpiewaliśmy tutaj albo tradycyjne piosenki ludowe, albo szanty i dopiero warszawiak z krwi i kości zaczął pisać piosenki o puszczy! Kiedy dostałem pierwszy tekst, uświadomiłem sobie, że nikt przedtem tego nie zrobił. Bardzo imponują mi młodzi członkowie zespołu, nie tylko dlatego że Adriana ma piękny głos, a Dawid świetnie radzi sobie z gitarą, ale też dlatego że mimo młodego wieku, potrafią przekroczyć podziały między ludźmi. Cieszę się, że doczekaliśmy się takiego pokolenia.

Dawid: Dla mnie ważny jest człowiek, a nie to jakim mówi językiem czy do jakiej narodowości się przyznaje.

Dziękuję za rozmowę i życzę, żebyście na dłużej wpisali się w naszą scenę muzyczną.

Rozmawiał Janusz Korbel

https://www.youtube.com/watch?v=plHWBYCC6Pk

13 Comments

Comments are closed.