Dostojewski w białowieskich plenerach

 

Andrzej Wajda na planie „Biesów” w Białowieży (Fot. ze zbiorów Joanny Lewczuk)

Na początku marca 1987 roku nieistniejący już wysokonakładowy „Tygodnik Kulturalny” poinformował czytelników, że Andrzej Wajda przystąpił do ekranizacji, dla znanej francuskiej wytwórni „Gaumont”, powieści Fiodora Dostojewskiego „Biesy”. Wiadomość wydała się czasopismu niepewna, więc nazwało ją ono asekuracyjnie „ćwierćplotką”. Ale już wkrótce okazało się, że to nie żadna plotka. Mieszkańcy Białowieży zainteresowali się sprawą, kiedy ujawniono, że część zdjęć reżyser nakręci właśnie w białowieskich plenerach. Jak do tego doszło?

Przysługę Białowieży wyświadczył fotografik Wojciech Rynarzewski z Hajnówki. Współpracował on z ekipą realizacyjną „Biesów” przy poszukiwaniu i zakupie różnych staroci, mających posłużyć jako rekwizyty. Przy okazji dowiedział się, że reżyser poszukuje miejsc, gdzie zachowały się budynki pamiętające czasy carskie. Pan Wojciech wskazał mu stację towarową PKP w Białowieży i osadę Grudki. Reżyser obejrzał te miejsca i uznał, że do potrzeb filmu pasują jak ulał. Niebawem do Białowieży ściągnęła ekipa realizacyjna. Wśród mieszkańców zawrzało, bo okazało się, że będą potrzebni statyści, w dodatku występujący w kostiumach z epoki. Niektórzy białowieżanie mieli już doświadczenie w zakresie statystowania. Nieżyjący już Roman Wołkowycki, naówczas pracownik gospodarczy Białowieskiego Parku Narodowego, wystąpił na przykład wcześniej w trzech filmach, ku zazdrości swoich znajomych i sąsiadów. Dzięki panu Rynarzewskiemu do statystowania zakwalifikowano także grupę mieszkańców Hajnówki – wśród nich znalazła się dwójka jego dzieci i teściowa. Dzięki statystom, którzy chętnie paradowali w kostiumach także poza planem filmowym, przed kamerami przewinęła się cała plejada XIX-wiecznych typów rosyjskich.

Zdjęcia w Białowieży trwały krótko – zaledwie 15 i 16 kwietnia. Koncentrowały się głównie w rejonie stacji towarowej PKP i Szosy Grudkowskiej. Z Białowieży ekipa realizacyjna udała się do Warszawy, by tam kontynuować kręcenie filmu.

Pracę ekipy Wajdy obserwowało wielu mieszkańców nie tylko Białowieży, ale i okolicznych miejscowości. Nie mogli oni przecież przepuścić okazji ujrzenia na własne oczy słynnego reżysera, zagranicznych aktorów, jak też przyjrzenia się z bliska samemu procesowi kręcenia zdjęć.

W scenach „białowieskich” uczestniczyli aktorzy z różnych krajów – między innymi Lambert Wilson (wystąpił w roli Mikołaja Stawrogina) i Philippine Leroy-Beaulieu (Lisa, córka gubernatora) z Francji, Jean Philippe Ecoffey (młody Piotr Wierchowieński) ze Szwajcarii, Vladimir Yordanoff (Lebiadkin, brat Marii) z Monaco, Jutta Lampe (Maria Lebiadkin) z RFN oraz Jerzy Radziwiłowicz (Iwan Szatow) z Polski.

W filmie wystąpili także inni znani aktorzy, między innymi Isabelle Huppert (Maria Szatow, żona Iwana), Laurent Malet (Aleksiej Kiryłłow), Bernard Blier (gubernator), Omar Sharif (Stiepan Wierchowieński, ojciec Piotra). Scenografię zaprojektował Allan Starski. Zdjęcia zrealizował Witold Adamek, mający w swoim dorobku takie filmy, jak „Lata dwudzieste, lata trzydzieste…”, „Nadzór”, „Yesterday”, „C. K. Dezerterzy”, „Bohater roku”.

Kierownictwo produkcji spoczywało w rękach Barbary Pec-Ślesickiej. Przed przystąpieniem ekipy do realizacji zdjęć w Białowieży zwróciłem się właśnie do  niej z prośbą o podanie kilku informacji o filmie, które zamierzałem wykorzystać w publikacjach prasowych. Niestety, odmówiła mi, tłumacząc się brakiem zgody ze strony producenta francuskiego. Byłem zaskoczony, gdyż kierownicy produkcji innych filmów realizowanych w naszej miejscowości zawsze chętnie podawali przedstawicielom prasy najdrobniejsze nawet szczegóły o przebiegu zdjęć i samym filmie. Przyszło mi więc potajemnie zbierać informacje wśród członków ekipy realizacyjnej.

Statyści z Hajnówki i Białowieży w oczekiwaniu na kolejne ujęcie do „Biesów” w reż. Andrzeja Wajdy (Fot. ze zbiorów Joanny Lewczuk)

Film w trakcie realizacji nosił roboczy tytuł „Szatow i demony”. Scenariusz do niego napisał Jean-Claude Carrière.

„Biesy” – to pamflet na rosyjską rewolucyjną demokrację. Pisarz odsłonił najważniejsze schorzenia, na jakie cierpiał ruch rewolucyjny w Rosji w końcu lat sześćdziesiątych XIX wieku. Były nimi przede wszystkim sekciarstwo i nihilizm. Drążył też problem granicy woli i wolności.

Andrzej Wajda obejrzał budynki pamiętające czasy carskie (stację towarową PKP w Białowieży i osadę Grudki) i uznał, że do potrzeb filmu pasują jak ulał.

Akcja tego dramatu psychologicznego rozgrywa się w 1870 roku. Grupa młodych aktywistów, która powróciła ze Szwajcarii do Rosji, marzy o obaleniu panującego w niej reżimu. W kraju zanosi się na rewolucję. Młody robotnik Szatow postanawia opuścić grupę. Dla osobistej satysfakcji jednego z współtowarzyszy zostaje wydany na niego wyrok śmierci. Bohater ginie z rąk członków grupy. Przyjęta przez tych ludzi postawa całkowitej abnegacji powoduje, że romantyczny bunt przeradza się w bandycką akcję.

Warto dodać, że dzieła Dostojewskiego cieszyły się zawsze dużym zainteresowaniem filmowców. Były one wielokrotnie filmowane, zarówno w ojczyźnie pisarza, jak i poza jej granicami. Każda z jego powieści doczekała się co najmniej kilku ekranizacji. Przenosili je na ekran twórcy tej miary co Grigorij Roszal, Iwan Pyriew, Lew Kulidżanow, Aleksiej Batałow, Claude Autant-Lara, Akiro Kurosawa, Luchino Visconti, Robert Bresson.

Film „Biesy” (Les Possédés), trwający 1 godzinę i 56 minut, był gotowy już właściwie pod koniec 1987 roku. Jego premiera w Paryżu odbyła się w lutym 1988 roku. Nasza prasa  donosiła, że film zyskał pozytywne recenzje.

„Biesy” zostały także zaprezentowane na XXXVIII Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie Zachodnim (12-23 lutego 1988 roku). Niestety, tutaj doznały porażki. Tomasz Raczek w relacji z festiwalu pisał w „Przeglądzie Tygodniowym”: „Filmowym „Biesom” nie pomógł duży budżet ani gwiazdy (…). Okazały one całkowity brak zrozumienia dla subtelnej gry z wyobraźnią, opartej na bogatym wnętrzu psychicznym człowieka, co jest tak charakterystyczne dla Dostojewskiego. Doprowadziło to do tego, że Lambert Wilson w roli Stawrogina bardziej przypominał Drakulę niż rosyjskiego arystokratę z metafizycznym posłannictwem buntu. Przed premierą „Biesów” bilety zniknęły w jednej chwili, po projekcji widzowie pierzchali speszeni, niczym członkowie nieudanego spisku”.

Czy rzeczywiście Andrzejowi Wajdzie nie udało się powtórzyć sukcesu swej krakowskiej inscenizacji „Biesów” w Starym Teatrze, której premiera miała miejsce 29 kwietnia 1971 roku? Polscy widzowie mogli się o tym przekonać dopiero 1 lipca 1988 roku, kiedy Telewizja Polska nadała ten dwugodzinny film w programie I. W następnych latach był on kilkakrotnie powtarzany. Niestety, filmowych „Biesów” nie można zaliczyć do czołowych osiągnięć wybitnego reżysera, który odszedł od nas 9 października 2016 roku.

 

Piotr Bajko