Eugeniusz Kabatc. Młyn nad Narewką

Rozdział I. Gniazdo

To już nie sen. To jego powikłane konsekwencje. Następstwa rzeczywistości historycznej i sprawdzalnych losów ludzkich…

Powstanie wybuchło, zapisało się krwawymi, nieraz bohaterskimi ofiarami i zakończyło się – jak zwykle u nas – klęską. To wiemy. Nie zawsze pamiętamy jednak, jak głęboko bolesna dla polskości była to katastrofa. Ogromne obszary kresowych ziem polskich mocą decyzji carskich przeszły na własność rosyjską. I tak dokonała się na ziemiach litewsko-białoruskich swoista, polityczna, ale i społeczno-ekonomiczna wielka reforma rolna. Bliżej naszej Puszczy niegdyś feudalne tereny panów Massalskich, a potem dworów polskich, jakie wymienia w swoim późniejszym opracowaniu ks. Tomasz Kaliński, konkretyzując: „1. Dwór Narewka z folwarkiem Grodzisko należał do p. Mikołaja Klimaszewskiego; 2. Dwór Skupowo własność p. Kazimierza Butkiewicza; Dwór Lewkowo znajdował się we władaniu p. Karola Dąbrowskiego; 4. Dwór Dąbrowa własność p. Ignacego Dąbrowskiego; 5. Dwór Tarnopol należał do p. Franiszka Miączyńskiego, kapitana Wojsk Rosyjskich; 6. Dwór Siemianówka do p. Łucjiana Eysymonta; 7. Dwór Masiewo do p. Józefa Kuczela; 8. Dwór Tuszemla to własność p. Jana Szczuki; 9. Dwór Białowież p. Antoniego Kowalskiego; 10. Dwór Teremisko p. Wincentego Sadkowskiego; 11. Dwór Lipiny niewiadomego właściciela; 12. Dwór Dubiny p. Jakuba Narzymskiego; 13. Dwór Leśna p. Michała Garikiewicza; 14. Dwór Bernacki Most p. Kazimierza Wołyncewicza; 15. Folwark Planta p. Bartłomieja Poczobota”.

Ten ostatni, Planta, stał się punktem odniesienia dla obszarów zakupionych później, już za koleją, przez mojego dziadka Juliana od generała Bykowa, „pogromcy styczniowych powstańców”. Stosunkowo tanio dziadek nabył od niego sto hektarów majątku, bo to były przeważnie puste karczowiska, podmokłe łąki i lasy, lasy w otulinie Puszczy Białowieskiej i Ladzkiej. I w środku tych niezbyt urodzajnych ziem, przy drodze z Lewkowa do Narewki, ojciec mojej mamy założył swoje-nasze gniazdo rodzinne.

Szczerze mówiąc, wszystko tu nosiło rodzinny charakter. Więzi rodowe zaczynają od starej wsi Michnówka, matecznika głęboko „tutejszych”, spośród których wyrastali ku życiu moi dalsi i bliżsi, jedni pozostając zakorzenieni tam na zawsze, inni wyrywani przez świat zewnętrzny przemocą władzy lub własnym ambitnym marzeniem. Dotyczy to także skrzydła ojcowskiego, Kabaców, których los rozsadził po świecie z równym rozmachem, co matczynych Grycuków. Podobnie zresztą było z naszym całym wiekiem XX, wspaniałym i strasznym, eksplodującym od początku tyleż błyskotliwym rozwojem cywilizacji technicznej, co nieszczęściem wojen, pięknem nowego humanizmu narodów, co ich barbarzyńskim okrucieństwem. Nieudana córka kultury, kuglarska polityka dopełniła reszty, za każdym wzlotem ludzkiego ducha niwecząc jego upragniony pokój i twórczą potęgę. Po jasnej stronie historii budziły się do życia odrębnego kresowe narody dawnej Rzeczypospolitej – Litwini, Białorusini, Ukraińcy – po ciemnej wyostrzone nacjonalizmy judziły i łudziły gwałtowne bunty klas społecznie upośledzonych, wikłając w krwawe rozprawy wielkiego świata te małe światy rodzinnych siedzib i sag; burzone przewrotami idei i masowych ruchów, z rzadka osiągały one upragnioną trwałość.

Ludzka miłość życia jest ponad wszystko. Mój młody dziadek, Julian Grycuk, zbudował to swoje-nasze gniazdo na początku tamtego niespokojnego wieku. Był człowiekiem czynu, wyrąbał część swojego lasu na rzut kamieniem od przejazdu kolejowego i postawił tam dom jak dąb, który – jak mało wokół – przetrwał do dziś. Doinwestowany zyskami z restauracji w Narewce – bo i tym się dziadek zajął, zdobywając niezbędne aktywa – dom się rozrastał, zmieniając się niemal co roku, zwłaszcza w układzie wewnętrznym, zaludniany wciąż nowym potomstwem, ofiarowanym hojnie przez Opatrzność i naturę pracowitej babci Krystyny ze Skiepków, wyswatanej Julianowi zza narewczańskich Gruszek.

Wszystko tu było bardzo Narewką: i miasteczko (dawniej wieś i dwór), i stacja kolejowa (choć we wsi Planta), i rzeka z puszczy wypływająca, wiążąca ludzi, lasy i pola, aż po niedaleką Narew. I wszystko bardzo prawosławne. Acz cerkiew w Lewkowie wsparła się o dawną kaplicę unicką, a w samej Narewce prócz cerkwi były jeszcze bożnica i katolicki kościół. Jego późniejszy proboszcz w swojej wspomnianej już kronice zanotował, że „parafia narewkowska przed wojną światową znajdowała się na terytorium trzech graniczących ze sobą powiatów: prużańskiego, bielskiego i wołkowyskiego.[…] W znacznej mierze parafia obejmuje puszczę białowieską, która stanowi najbardziej uroczą jej cząstkę”.

Ech, puszcza, puszcza…Bo jeszcze i puszczańskie tu było wszystko. I drzewa wchodzące do zagród, i drewno stolarskie i ciesielskie, i rzemiosło artystyczne, i treść haftów towarzyszących domowi, i ryba z rzeki i stawów, i dziczyzna z lasu, grzyby, jagody i zioła, i bartnictwo pachnące miodem, a jakże, i jeszcze wyręby, tartaki i spław tratew w otulinie, i straszne pożary… a potem zagony nowych sadzonek, zwłaszcza w zajęciu rodzinnym Kabaców, kiedy dziadek Konstanty, ojciec mego ojca, opuścił rozmnożoną Michnówkę i przeniósł się do chutorowych Biehluków po drugiej stronie kolei i rzeki – wprost w gęstwinę puszczy.

Ale to było też blisko gminnego centrum samej Narewki, wkrótce miasteczka, wcześniej osady, jak ją historycznie określił ks. Kaliński, doceniając jednak tę rozrastającą się ważność nowych ambicji, także przemysłowych (huta szkła!), wpisując do rejestru parafii sieć malowniczych miejscowości, choć nie wszędzie byli katolicy. Oto ta nasza narewczańska okolica z kilometrażem odległości:

„a/ należące do powiatu bielskiego:

do gminy Masiewo: Babia Góra 11 km, Biernacki Most 5, Browsk 20, Cichowola 18, Czoło 12, Długi Borek 16, Golakowa Szyja 18, Gnilec 7, Gruszki 4, Huszczewina 3, Janowo 1, Jelonka 2, Jelonka Majdan 6, Kapiteńszczyzna 8, Masiewo I 10, Masiewo II 9, Minkówka (Biehluki) 3, Myrcha 12, Łanczyno 8, Niemierża 21, Niemierżanka 20, Ochrymy 6, Olchówka 5, Olchówka Majdan 6, Podlewkowo 5, Podochrymy 5, Pasieki 7, Przechody 11, Smolany Sadek 13, Sorocza Nóżka 14, Skupowo 5, Skupowo Majdan 6, Stoczek 1, Świnoryje 1, Suszczy Borek 5, Tuszemla 14, Tuszemlanka 15, Zabłotczyzna 1, Zabrody 7; do gminy Białowieża: Budy 16, Teremiski 14; do gminy Narew: Porosłe 14;

b/ należące do powiatu wołkowyskiego:

do gminy Tarnopol: Bołtryki 10 km, Eliaszuki 14, Grodzisk 1, Leśna 4, Lewkowo Nowe 6, Lewkowo Stare 7, Łuka 11, Mikłaszewo 3, Michnówka 12, Nowiny 9, Narewka Dworzec 4, Planty 3, Siemianówka 7, Tarnopol 10”.

I tak – po spowitym mgłami czasów mateczniku w Michnówce, ze wspomnieniami prababki Agaty z epoki pańszczyźnianej (nigdy nie rozsupłał się tam nasz niegdysiejszy węzeł rodzinny do końca) – powstało nowe, podwójne gniazdo narewczańskie, do którego czarnoruskie miano nigdy nie przylgnęło na dobre, ale tutejszością wzbogaciło tyleż dawniejszą rosyjskość, co przyszłą polskość. Z trudem, z ogromnym, lecz niespożytym trudem, ta świadomość przedziera się do współczesności, której myśl obywatelska wciąż pozostaje podwiniętym ogonem narodowym.

Wszelako to już wówczas rodziło się nowe pokolenie na skalę historyczną, wpisujące się w cykl wydarzeń dziejowych, przeorujących nie tylko nasze urodzajne pogranicze, nie tylko Rosje i Polskę, ale całą Europę i świat cały. U nas, przypomnijmy, zaczęło się od rozbicia, parcelacji i wyprzedaży szlacheckich dóbr kresowych w drugiej połowie XIX w., mocą postanowień sankcyjnych rządu w Petersburgu i manifestów znoszących pańszczyznę (carski i powstańczy) uległy konfiskacie duże dwory i majątki ziemskie. Rozmnożyła się własność chłopska, zwykle jednak małorolna, choć wyjątki w postaci gospodarstw Grycuków, a po sąsiedzku Boreczków długo potem kłuły w oczy.

Dziadek Konstanty niewiele miał ziemi, a to co miał, musiał zostawić synom Mikołajowi i Pawlowi w Michnówce i Eliaszukach, sam, jak wspomniałem, przenosząc się z dwoma innymi, Iwanem i Piotrem, do biehluckiej puszczy. Córkę wydał za bogatego Kiryła do Lewkowa, a piątego syna, Aleksandra, posłał najpierw do dobrej szkoły w Świsłoczy, a potem usadowił na kolei, otwierając w ten sposób gałąź Kabatców, z nazwiskiem zniekształconym przez Niemców.

U Juliana Grycuka liczna rodzinna „trzódka” też w końcu się rozproszyła. Nim to jednak nastąpiło, dziadek rozbudował obejście przed domem, wznosząc wszystkie, nieodzowne do solidnego gospodarowania, budynki, ustawiając w charakterystyczną i przemyślaną podkowę zabudowania zagrody – stodołę, oborę, stajnię, chlew, kurnik drewutnię, a nawet budę dla psa, na środku dużego podwórza instalując głęboką studnię z żurawiem i długim korytem dla wodopoju zwierząt. Bliżej domu, w ogrodzie od strony lasu, ustawił dziadek pasiekę z ulami jak barcie, a obok „sklep”, spożywczą piwnicę z należytym chłodem. Podręczna spiżarnia, komora, mieściła się już w domu, gdzie najpierw, jeszcze w sieni, w odpowiednich sąsiekach babcia przechowywała składniki pasz do mieszanek dla bydła i trzody chlewnej.

Z sieni, przez wysoki próg, wchodziło się do kuchni, wypełnionej w połowie rozsiadłym jak biała kwoka ruskim piecem – z płyta, paleniskiem i ciepłą, przytulną wnęką na zapleczu. Pierwotnie resztę wnętrza domu zajmowały dwie izby, mniejsza, na prawo od kuchni, była sypialnią, większa, po przeciwnej stronie – wszystkim innym: jadalnią, bawialnią, salonem gościnnym. Po pewnym czasie tę większą izbę podzielono na dwie dużą szafą garderoby i kaflowym piecem pośrodku, czyniąc zadość potrzebie, a więc wyłączenia kolejnej sypialni z osobnym stołem i w kącie, nad haftowanym ręcznikiem, świętą ikoną. Tam też rozstawiano czasem krosna i przędzono len na kołowrotku… Drugą część dawnej wspólnej izby przeznaczając na pokój reprezentacyjny, schludny, z imponującymi rogami jelenia nad drzwiami, z kwiatami w oknach i osobnym wejściem od ogrodu przez ganek i przedpokój z wieszakami i szafkami z  uroczystym nakryciem do stołu…

A wszędzie – z czasem – coraz większy ruch, gwar, zamieszanie. Babcia Krystyna często obdarza świat nowym potomstwem i gdy dorastają już pierwsi z młodych Grycukow, pojawiają się kolejne dzieciątka, temperamentne, szczebiotliwe, wypełniające przestrzeń domową charakterystyczną, zwłaszcza u dziewcząt, skorogaworkoj. Gdy dorastający Paweł znika na zawsze wśród rozległych obszarów imperium, a zamężna właśnie Olga opuszcza dom za swoim moskiewskim kolejarzem, przychodzą na świat jedna po drugiej Mania, Niura, Naścia, Tania, a wśród nich chłopaki, a jakże, Anton, Aleksy, Kola, a wliczając w ten ciąg nieszczęśnika, co nie zdążył wejść w rodzinne życie, mielibyśmy pełną dziesiątkę nowego pokolenia rodu…

Aż wybuchła pierwsza wielka wojna narodów i wszystko stanęło pod losowym znakiem zapytania. I nic już nie było jak przedtem…

11 Comments

Comments are closed.