Ewa Zwierzyńska, Serbskie freski po raz drugi

– A to Eufrozyna Połocka, matka naszego narodu białoruskiego – duchowny o. Michał Czykwin wskazuje na suficie okrągły fresk, przedstawiający młodą kobietę w niebieskiej szacie, której oczy uważnie się w nas wpatrują. – Chciałem, by oprócz świętych ważnych dla całej Cerkwi pojawili się u nas święci lokalni, bliscy naszym sercom, dlatego obok Eufrozyny widać św. Ninę. Jest wprawdzie świętą gruzińską, ale u nas wiele kobiet nosi jej imię, więc to ukłon w ich stronę.

Eufrozyna i Nina to dwie z licznego grona postaci rozmalowanych na ścianach nowo powstającej cerkwi w domu parafialnym na Bacieczkach w Białymstoku. Freski są dziełem artystów z Serbii, z którą parafia pod wezwaniem św. Jana Teologa utrzymuje ścisłe kontakty. O. Michał Czykwin nie ukrywa zadowolenia. – Dwa lata trwały rozmowy z patriarchą Serbii, by zechciał przysłać nam artystów specjalizujących się we freskach. W końcu doczekaliśmy się. Przysłano profesora Gorana Janićijevića, który jest znanym na całym świecie twórcą polichromii. W swoim dorobku ma ich około pięćdziesięciu w cerkwiach rozsianych po całym świecie, w Australii, w Ameryce, a także wielu krajach europejskich. Teraz przyjechał do Białegostoku. Efekt jego pracy przerósł moje oczekiwania.

Freski są rzeczywiście piękne. Na niebieskim tle widnieją dziesiątki postaci i twarzy, które otaczają nas ze wszystkich stron i sprawiają wrażenie, jakbyśmy znaleźli się po drugiej stronie świata. Namalowane są oczywiście zgodnie z kanonem, który od setek lat wyznacza sposób ich przedstawiania. Podobne pozy i ujęcia, dublowane w cerkwiach na całym świecie. Powtarzalność schematu sprawia, że nasza uwaga koncentruje się na szczególe i jak przez szkło powiększające wyłapuje każde drgnienie, bowiem wierność regułom nie wyklucza indywidualnych interpretacji malarza. Sztuka bizantyjska jest sztuką niuansów. Rozszyfrowywanie przedstawionych obok postaci i scen atrybutów i symboli może stać się prawdziwą przygodą.

– Profesor Janićijević dysponuje nie tylko doskonałym warsztatem malarskim – kontynuuje swoją opowieść ojciec Michał – ale też głęboką wiedzą teologiczną. W części ołtarzowej umieszczone są postaci biskupów i ojców Kościoła, takich jak Bazyli, Jan Chryzostom, Atanazy Wielki czy Cyryl Aleksandryjski. Stoją w szeregu po obu stronach ołtarza, ubrani w szaty liturgiczne, ale widać w tym przedstawieniu pewną dynamikę. Postaci skłaniają się w stronę ołtarza, wręcz przypadają do miejsca, gdzie kapłan, stojąc z nimi w jednym rzędzie, sprawując eucharystię. To symboliczne przestawienie przenikania się obu światów – materialnego i duchowego, żywi przenikają się z umarłymi, teraźniejszość z przeszłością i przyszłością. Wszyscy patrzą na ołtarz, jeden tylko Cyryl Aleksandryjski podnosi głowę i patrzy w górę. Dlaczego? Bo jako jedyny na synodzie postulował nadanie Marii imienia Bogurodzicy, a nie Chrystorodzicy, jak chcieli pozostali. Potrafił do swoich racji przekonać wszystkich biskupów.

Mimo że postacie wierne są kanonowi, noszą też cechy indywidualne. Kiedy patrzę na przykład na Bazylego, od razu widzę, że ma srogą, groźną twarz. On był tym, który wyznaczył wszystkie kościelne kary. Jan Złotousty jest smutny. Dlaczego? Przecież stoi przy samym ołtarzu, po prawej stronie Chrystusa, ale to jego cesarz skazał na wygnanie i pozbawił urzędu. Zauważanie takich szczegółów skłania do intelektualnych poszukiwań, do otworzenia książek i zdobywania wiedzy. Freski mają być nie tylko ładne, ale zawierać prawdy wiary. Wciąż odkrywam w nich coś nowego i mam nadzieję że tak będzie jeszcze przez wiele lat.

Dobór postaci do fresków nie był przypadkowy. Znajdziemy wśród nich Jana Teologa, patrona tutejszej parafii, przedstawionego w sposób wyjątkowy, bowiem trzyma on w dłoniach dokładnie tę cerkiew, która budowana jest tuż obok. Pojawiają się święci szczególnie czczeni w parafii, jak Kosma i Damian, św. Ijow z Poczajowa, do którego pielgrzymowało wiele pokoleń mieszkańców Podlasia, czy święci lokalni, jak Gabriel Zabłudowski czy Antoni Supraski. Profesor, zanim rozpoczął nad nimi pracę, dokładnie wypytał o znaczenie tych postaci dla tutejszej ludności, chciał zrozumieć, dlaczego są dla nas ważni? Wnikał w każdy szczegół wyglądu i atrybutów. W części dla chóru stoi św. Kasjana, autorka wielkopostnych tekstów liturgicznych, trzymająca w rękach zwój z cytatem z jednego z nich, św. Andrzej z Krety czy Jan Damasceński, których teksty są czytane przy wielu okazjach. Nie brakuje smaczków typowo serbskich, jak anioł Michał nad drzwiami, przez które wierni wchodzą do świątyni – rozwiązanie zupełnie niespotykane u nas, a popularne w serbskich cerkwiach. Nie zabrakło serbskich świętych, nawiązujących do historii Serbii i bitwy na Kosowym Polu, poczynając od ojca narodu serbskiego św. Sawy, św. Łazarza Kosowskiego, po całkiem współczesnych męczenników, padłych z rąk faszystów czy nacjonalistów albańskich. W przedsionku planowany jest wielki fresk historyczny ku pamięci serbskich mnichów, przybyłych pięćset lat temu do Supraśla, by rozpisać freski w tamtejszej cerkwi, zburzonej przez Niemców podczas II wojny światowej. Fragmenty ocalałej polichromii, pięknie odrestaurowane w ostatnich miesiącach, możemy obejrzeć w Muzeum Ikon w Supraślu. To ma być most łączący tamtejszych serbskich ikonopisców z tymi, którzy po pół tysiącu lat przybyli na Podlasie, aby znów tutaj malować.

Sufit to strefa feministyczna. Można na niej odnaleźć Bogurodzicę, Marię i Martę – przyjaciółki Chrystusa, których dom wielokrotnie odwiedzał, św. Sofię, sprawującą opiekę nad Wiarą, Miłością i Nadzieją, a jednocześnie nad kobietami, które noszą te imiona, tak przecież popularne na naszych terenach. Ta strefa zainteresowała mnie najbardziej. Dlaczego akurat one znalazły się na polichromii? Dlaczego Eufrozyna stała się opiekunką całego narodu białoruskiego? To funkcja bardzo odpowiedzialna, kształtująca umysły mas. Jakie cechy Eufrozyna ma przekazywać pokoleniom Białorusinów? Za przykładem ojca Michała postanowiłam wniknąć w biografię pierwszej świętej na wschodniosłowiańskim obszarze.
Eufrozyna urodziła się na początku XII wieku w rodzinie książęcej. Była córką księcia połockiego Światosława Wsiesławowicza i księżniczki kijowskiej Zofii. Szlachetne urodzenie umożliwiało jej otrzymanie solidnej edukacji. Uczyła się greki, łaciny, muzyki i tańca. Tak było aż do 12 roku życia, kiedy to rodzice zaczęli snuć plany wydania jej za mąż. Wówczas Eufrozyna uciekła z domu do zakonu, który prowadziła jej ciotka, i w tajemnicy przed rodzicami złożyła śluby. Została mniszką. Dziwna to historia z naszego współczesnego punktu widzenia. 12-letnie dziecko postanawia wziąć życie we własne ręce i swobodnie podejmuje decyzję o swojej przyszłości. Dlaczego to zrobiła? Czy mnisi, którzy ją uczyli, tak bardzo zawładnęli jej wyobraźnią, że marzyła o zakonnym życiu? A może po prostu uciekła przed małżeństwem, które oznaczało koniec jej edukacji? Ówczesne kobiety nie miały za wiele dróg do wyboru. Ich pozycja społeczna była słaba. Pozostawały w cieniu mężczyzn, najpierw ojca, potem męża, który decydował o jej życiowych sprawach. Jedynie życie w zakonie dawało kobietom szanse rozwoju intelektualnego i pewnej niezależności w działaniu. Tak się też stało w przypadku Eufrozyny.

Z racji wykształcenia zaczęła zajmować się przepisywaniem ksiąg – zajęciem typowo męskim. Układała własne modlitwy i pisała przedmowy do religijnych tekstów, tłumaczyła z greki i łaciny. Wydaje się że księgi i edukacja stały się jej życiową idee fixe. Uważała, że kilku klasztornych skrybów to zdecydowanie za mało, miała wizję dziesiątków osób zajmujących się przepisywaniem i rozpowszechnianiem ksiąg, by mogły docierać do jak największej liczby osób. W tym celu założyła dwa zakony – męski i żeński, zajmujące się ikonopisaniem i przepisywaniem ksiąg.

Zainicjowała nauczanie szerszych mas narodu, w tym również ludzi prostych. Uczyła ich czytania, pisania, historii i języków obcych. Zdolnych uczniów zachęcała do pisania poezji. Wspólnie z nimi przepisywała księgi, by je sprzedawać, a za uzyskane pieniądze rozwijała działalność charytatywną. Bogato wyposażone klasztorne biblioteki stanowiły silny ośrodek kulturotwórczy, promieniujący aż do Wilna. Była założycielką szkoły duchownej, w której uczono teologii, śpiewu i medycyny.

Eufrozyna utrzymywała szerokie kontakty z ówczesnymi elitami nie tylko lokalnymi, ale i bizantyjskimi. Prowadziła obfitą korespondencję z wieloma osobistościami. Wokół jej osoby zgromadziło się pokaźne grono ludzi wpływowych i utalentowanych. Jej zdolności dyplomatyczne i umiejętność zjednywania ludzi dla swoich idei zaowocowały inicjatywami, których skutki trwają do dziś. Za jej przyczyną jeden z najzdolniejszych architektów – Jan, zaprojektował nową cerkiew, którą wybudowano w zaledwie 40 tygodni. Z pomocą bizantyjskiego imperatora sprowadziła cenny obraz Madonny, który posłużył jako inspiracja do stworzenia fresków. Zarówno cerkiew jak i freski zachowały się do dzisiaj, i można je zobaczyć przy soborze Sofijskim w Połocku.

U sławnego połockiego jubilera – Łazarza Bohszy – zamówiła krzyż do nowej cerkwi. Było to dzieło sztuki złotniczej niezwykłej piękności, ozdobione drogimi kamieniami, złotem i srebrem. Krzyż był jednocześnie relikwiarzem, zawierał cząstki Krzyża Pańskieg i relikwie wielu świętych. Losy krzyża były burzliwe, wielokrotnie wykradany, wywożony a nawet zamurowany w ścianach soboru sofijskiego, ciągle powracał na miejsce. Ostatecznie zaginął w 1941 roku w zawierusze wojennej. Po wojnie przeprowadzono szeroko zakrojone poszukiwania krzyża, które nie przyniosły rezultatów. Do dzisiaj krzyż uważany jest za najważniejszą relikwię prawosławną Białorusi i jej duchowy symbol, a także bezcenny, ogólnonarodowy skarb. Zaginięcie krzyża Eufrozyny uważane jest za stratę porównywalną z zaginięciem Bursztynowej Komnaty. Niestety, losy krzyża pozostają nieznane. Niektórzy uważają, że krzyż przebywa w Moskwie, inni że jest w posiadaniu amerykańskiego milionera. Poszukiwania i rozpaczliwe apele o zwrot zagrabionego skarbu trwają. W latach 90. XX w. jubiler z Brześcia, Mikołaj Kuźmicz, wykonał replikę krzyża, korzystając z rysunków, opisów i zdjęć. Można ją oglądać w klasztorze Spaso-Jefrosiniewskim w Połocku, podobnie jak i maleńką celę, w której zamieszkiwała święta. Eufrozyna Połocka zmarła w Jerozolimie podczas pielgrzymki do Grobu Świętego. Jej ciało sprowadzono do Kijowa, a następnie przeniesiono do Połocka. Do dzisiaj przyciąga tysiące pielgrzymów.

Tak oto freski z białostockiej cerkwi zaprowadziły mnie do Połocka, a przecież to tylko jedna ze 103 postaci rozpisanych na ścianach świątyni. Każda biografia to materiał na oddzielną opowieść, czy jednak wszystkie dorównują znaczeniem Eufrozynie z Połocka? Dociekliwi i zainteresowani tematem otrzymali wspaniały materiał do studiów.

Polichromię na Bacieczkach przychodzą oglądać i wierni, i dziennikarze, i amatorzy sztuki. Ich powstawanie odbiło się szerokim echem w białostockich mediach, choć prace nie zostały jeszcze ukończone. Trzeci i ostatni już etap pracy rozpocznie się 20 kwietnia, gdy warunki atmosferyczne będą sprzyjały wykonaniu fresków na zewnątrz.

Już po raz drugi serbscy artyści zostawiają swój ślad na Podlasiu. Obie polichromie wzbogacają nie tylko życie duchowe wiernych, ale też kulturę i sztukę naszego regionu.

Ewa Zwierzyńska■

8 Comments

Comments are closed.