Niekalki hadoŭ tamu, kali Czasopis mieŭ u internecie inšuju staronku, čym ciapier, pad niejkim artykułam u mianie adbyłasia dyskusija sa spadaryniaj Tamaraj Bołdak-Janoŭskaj, aŭtarkaj, ź jakoj ja siońnia maju honar susiedničać u Czasopisie tekstami. Nie pryhadvaju, što było pryčynaj našaha abmienu mierkavańniami, ale pomnicca, što ja namaŭlaŭ spadaryniu Tamaru „kinuć” pisać u miesiačnik pa-polsku i pierajści na jejnuju chatniuju biełaruskuju havorku. Aŭtarka tady adniekvałasia, maŭlaŭ, u chatniaj havorcy ŭsich patrebnych joj słovaŭ niama, a litaraturnuju biełaruskuju movu ŭ škole jana nie vyvučała. A ja dakazvaŭ – pahladzicie, ja voś staŭ pisać na padlaskaj havorcy, jakoj mianie taksama nie vučyli ŭ škole, i adkryŭ, što ŭsie słovy, jakija mnie chočacca vykazać, u majoj chatniaj movie jość! Značyć, z vami budzie padobna – vy tolki pasprabujcie!
I ad niejkaha času ja z zadavalnieńniem čytaju rubryku Tamary Bołdak-Janoŭskaj u Czasopisie, u jakoj jana z tekstu na tekst štoraz śmialej piša pa-svojmu, a apošni tekst napisała na svajoj havorcy całkam. U im jana viadzie sprečku pra sens žyćcia z filozafam-fenamenolaham Maxam Schelleram – na svajoj narojskaj movie! Voś vam i „słovaŭ niama”!
Čałaviek słova, piśmieńnik, sceničny artyst – jon, biezumoŭna, vyraźniej i hłybiej čym zvyčajny bulbajed razumieje značeńnie i vahu niečaha, što možna nazvać aŭtentyčnaściu moŭnaha kantaktu z navakolnym śvietam i ludźmi. Što moža być bolš aŭtentyčnaje za kantakt na movie, jakoj nas vučyli ad kałyski? Voś jakraz takoj prahaj aŭtentyčnaści ja i tłumaču zvarot Tamary Bołdak-Janoŭskaj da movy svajho dziacinstva. Nie inakš tłumačycca i pryncypovy, prahramny vybar moŭnaj aŭtentyčnaści aktorkaj Joannaj Stelmaszuk-Troc – jana rychtuje svaje teatralnyja pastanoŭki na aŭtentyčnaj movie jaje „metavaj aŭdytoryi” (ci to na „ŭnarmavanym” padlaskim moŭnym varyjancie, ci to na „narojskim” u versii Tamary Bołdak-Janoŭskaj).
Pakolki vučyć havaryć dziaciej pa-svojmu (jak na čyžôvśkum, tak i na krynkaŭskim varyjancie) baćki ŭžo praktyčna pierastali, ja davoli pesymistyčna hladžu na perspektyvu biełaruskaści na Padlaššy. Bo prablema, viadoma ž, u tym, što razam z našaj aŭtentyčnaj movaj prapadaje i naša kulturnaja aŭtentyčnaść, abo dakładniej: aŭtentyčnaj dla našaj mienšaści spakvala stanovicca polskaja mova i polskaja kultura. Nu a ŭsio raniejšaje – svaja padlaskaja abo biełaruskaja havorka, svoj śvietapohlad i svaje zvyčai – stanovicca muzejnym ekspanatam, a ŭ najlepšym vypadku – začepkaj dla taho, kab na hminnym feście nadzieć falklornuju apratku i praśpiavać piesieńku na niezrazumiełaj dla apalačanaj publiki movie.
Ale pakul što – žyvuć jašče ludzi na Padlaššy, dla jakich isnuje svaja aŭtentyčnaść, adroznaja ad polskaj. I varta nam hetuju aŭtentyčnaść pastavić u centar usich ciapierašnich namahańniaŭ zahamavać naša kulturna-moŭnaje apalačvańnie, a nie hladzieć na našu rehijanalnuju admietnaść jak na saramlivuju marhinaliju, jakaja nie padpadaje pad mienskija standarty biełaruskaści. Mienskija standarty ničym nam nie dapamahajuć. Ujavim, što zaŭtra polskaja dziaržava spyniaje padtrymku našaj „mienskaj biełaruskaści” (heta značyć, spyniajucca finansavańnie biełaruskamoŭnych SMI i navučańnia biełaruskaj movy ŭ aśvietnaj systemie dy ŭsie granty na festyvali i patryjatyčnyja patancoŭki). Nu i što nam tady zastaniecca ad najaŭnaj biełaruskaści? Svaja havorka na rynku ŭ Bielsku i, mahčyma, u Hajnaŭcy. Ale ž jana tam była i jość biaz grantavaj łaski, i chutčej nasupierak našamu soramu za jaje biazhramatnaje tryvańnie… Kali tak, to čym nasamreč my zajmalisia i zajmajemsia?