Janusz Korbel. O zmianach w puszczy i korniku drukarzu

felietonisci-03Podczas kampanii prezydenckiej do Hajnówki i Białowieży przyjechał urzędujący prezydent Komorowski. Program jego kampanii był dosyć oryginalny. Spotkał się w Hajnówce, nie będącej raczej centrum kolejnictwa w Polsce, z… kolejarzami. W Białowieży słynnej z żubrów i parku narodowego – z leśnikami „z produkcji”. Przejechał się też restauracyjnym wagonem z luksusowej restauracji do hotelu korporacji Best Western. Nie odwiedził żubrów ani parku narodowego, bo widocznie nie uznał tych miejsc za ważne dla jego kampanii wyborczej. Nie spotkał się też z przedstawicielami środowisk białoruskich czy ukrai­skich, czyli mieszkańców regionu puszczańskiego. Prezydent – jak czytam w prasie – być może na widok martwych świerków po drodze, podczas spotkania w hotelu Best Western z leśnikami zaapelował, żeby kornika „wysłać” do rezerwatu. Problem w tym, że kornika nigdzie wysłać się nie da.
Od piętnastu lat jestem mieszkańcem Białowieży i bywam biernym, a czasami czynnym uczestnikiem sporów o puszczę. Widzę, że sprawa tego małego chrząszcza jest godna felietonu!
Znajomy restaurator wspomina, jak przed laty, jadąc z francuską sympatią, zachwycił się widokiem ogromnych świerków wzdłuż drogi do Białowieży. A teraz ich nie ma – mówi, dodając – To przez ekologów, bo nie pozwolili walczyć z kornikiem! Faktycznie, świerki umierają, nie tylko w rezerwacie Szafera, umierają także głęboko w lesie, na obszarach, gdzie prowadzi się normalną gospodarkę i walczy z kornikiem. Umierają w całej Europie, jak mówił mi włoski profesor leśnictwa, odwiedzający puszczę. Martwe świerki stoją i leżą, zarówno na obszarze Białowieskiego Parku Narodowego, jak i w rezerwatach, dając życie kolejnym pokoleniom różnych organizmów, bo niemal połowa wszystkich gatunków występujących w lesie związana jest z drewnem martwym. Martwe na pozór drzewa stanowią o wyjątkowości Puszczy. W lasach, gdzie prowadzi się gospodarkę, celem jest tzw. trwałość lasu, czyli zachowanie pożądanych i wybranych gatunków, a nie ochrona procesów naturalnych, zostawia się więc tylko niewielką ilość drzew martwych, jeżeli w ogóle. W rezerwatach martwe, powalone drzewa leżą i „kłują w oczy”, a masowe zamieranie świerka w ostatnich latach rzuca się szczególnie w oczy i nie każdy rozumie, co się dzieje. Zdaniem autora „Socjobiologii” E.O. Wilsona najtrudniejszy konflikt naszych czasów to konflikt między stereotypową wiedzą a wiedzą naukową. Hodowca lasu, tak jak i rolnik, zwalczał „szkodniki”, by zachować w dobrej kondycji swoje uprawy. W lesie naturalnym to się jednak nie może udać. Ilość zamarłych świerków robi smutne wrażenie. Powstałe w XIX wieku leśnictwo na początku przyjęło rolnicze zasady gospodarowania lasem. Trzeba było dopiero katastrof przyrodniczych na obszarach, gdzie wycięto las naturalny czy pierwotny i przez kilka pokoleń prowadzono hodowlę pożądanych gatunków drzew (Góry Izerskie, Tatry), wycinanych w tzw. wieku rębnym, by zauważyć, że las naturalny to nie to samo co las hodowlany, że jest to bardzo złożony ekosystem, w którym kluczową rolę odgrywają właśnie drzewa martwe, i który ciągle się zmienia! Mamy globalne ocieplenie i niespotykaną od pokoleń suszę w lesie! Świerk, gatunek żyjący tutaj na granicy występowania, z płytkim systemem korzeniowym, wobec obniżenia się wód gruntowych szans nie ma. Starsze drzewa umierają w pierwszej kolejności, a kornik tylko przyspiesza ten proces. Jeżeli chcemy to zatrzymać, musimy zmienić swoje zachowanie – ograniczyć przyczyny zmian klimatu, czyli… naszą konsumpcję. Puszcza jednak nie zginie, nie zginie również świerk, chociaż, jak mówią naukowcy, przeniesie się na obszary podmokłe, wycofując z suchych. Puszcza wzdłuż szosy z Hajnówki, po rozpadzie świerków, będzie przypominała tę widoczną na rosyjskim zdjęciu z początku XX wieku, kiedy dominowały sosny, a świerki niemal nie występowały. Martwe kłody leżące dzisiaj w rezerwatach, chociaż nie trafiły do tartaków, nie są wcale bezużyteczne! Przyrodnicy piszą, że martwe drewno jest siedliskiem życia w większym stopniu niż wtedy, kiedy rosło (zawiera więcej żywych komórek). Tętni życiem niezliczonych organizmów – roślin, grzybów, zwierząt i decyduje o naturalnym bogactwie ekosystemu leśnego. Droga do Boalowiezy z przelomu XIX i XX wW Puszczy Białowieskiej najstarsze ślady drewna leżącego w lesie mogą sięgać nawet stu lat! Te drzewa martwe dostarczają puszczy różnych mikrosiedlisk! Kłody stanowią naturalną osłonę młodych drzew liściastych przed zgryzaniem przez jelenia i pełnią rolę gąbki zatrzymującej wilgoć w suchych latach. Kilkaset gatunków grzybów, roślin i zwierząt korzysta z „martwego” drzewa. Tam, gdzie zamiera świerk, możemy usłyszeć postukiwanie dzięcioła trójpalczastego. Ten najrzadszy dzięcioł żywi się kornikiem. Są też miejsca, gdzie dzięcioła przybywa dzięki bobrom, podtapiającym połacie lasu, bo świerki nie znoszą stania w wodzie i obumierają. Martwe pnie drzew stwarzają niezbędne warunki do życia płazów i gadów, ró­żnych dziuplaków oraz małych ssaków, takich jak ryjówka, gryzoni, kun czy nietoperzy. Są też warunkiem życia wielu bezkręgowców. Na martwych drzewach w puszczy występuje kilkadziesiąt gatunków mchów. Bez tych drzew ilość gatunków grzybów spadłaby kilkakrotnie. Niestety, w dość powszechnej jeszcze opinii pozostawienie martwego drzewa w lesie to przejaw niegospodarności, estetycznie bałagan, a ekonomicznie nawet „sabotaż”.
Naturalny las zmienia się nieustannie. Tam gdzie kiedyś stały potężne sosny z licznymi barciami, dzisiaj na ich rozkładających się pniach rosną graby, dęby, klony i lipy. Między powalonymi pniami świerków, które pod koniec życia zostały zasiedlone przez kornika i rozbrzmiewały postukiwaniem dzięcioła trójpalczastego, wyrastają młode dęby, bo jeleń nie ma jak ich dosięgnąć przez naturalne bariery stworzone z kłód. Pierwszy kierownik rezerwatu w Puszczy Białowieskiej, profesor Paczoski, tak opisał rolę procesów naturalnych: „W każdym poszczególnym miejscu wyrośnie w lesie mianowicie to, co jest dla niego najodpowiedniejsze. Tego uprawa nigdy dać nie może, gdyż leśnik nigdy nie zgadnie, co mianowicie w danym miejscu posadzić”. Kiedyś w puszczy dominowała sosna, szczególnie w wiekach między XVI a XIX. Kiedy zwieziono zwierzynę płową, zgryzającą drzewa liściaste, nastąpiła ekspansja świerka, aż do nowszych czasów, kiedy kolejne czynniki – zmiany klimatyczne, obniżenie się poziomu wód gruntowych, ocieplenie i susze oraz zestarzenie się drzewostanów – spowodowały regres. Osłabione drzewa nie są w stanie zalewać żywicą kanałów tworzonych przez kornika drukarza, jak robią to drzewa młode i zdrowe. Jednak świerk z puszczy nie zniknie, czego dowodem są najokazalsze jego osobniki, rosnące zdrowo w Rezerwacie Białowieskiego Parku Narodowego i połacie młodych świerków w wilgotnych fragmentach lasu. Zarządzający puszczą Juliusz Brincken pisał w roku 1826, zanim – w rezultacie działalności człowieka – nastąpiła przewaga drzewostanów świerkowych: „Zniszczenia drzewostanu świerkowego powodowane przez kornika nie są tu znane […] świerk rośnie prawie zawsze między drzewami liściastymi, co stanowi okoliczność utrudniającą namnażanie się chrząszcza”. Może właśnie następuje powrót puszczy do jej charakteru z czasów Brinckena? ■

7 Comments

Comments are closed.