Podczas kampanii prezydenckiej do Hajnówki i Białowieży przyjechał urzędujący prezydent Komorowski. Program jego kampanii był dosyć oryginalny. Spotkał się w Hajnówce, nie będącej raczej centrum kolejnictwa w Polsce, z… kolejarzami. W Białowieży słynnej z żubrów i parku narodowego – z leśnikami „z produkcji”. Przejechał się też restauracyjnym wagonem z luksusowej restauracji do hotelu korporacji Best Western. Nie odwiedził żubrów ani parku narodowego, bo widocznie nie uznał tych miejsc za ważne dla jego kampanii wyborczej. Nie spotkał się też z przedstawicielami środowisk białoruskich czy ukraiskich, czyli mieszkańców regionu puszczańskiego. Prezydent – jak czytam w prasie – być może na widok martwych świerków po drodze, podczas spotkania w hotelu Best Western z leśnikami zaapelował, żeby kornika „wysłać” do rezerwatu. Problem w tym, że kornika nigdzie wysłać się nie da.
Od piętnastu lat jestem mieszkańcem Białowieży i bywam biernym, a czasami czynnym uczestnikiem sporów o puszczę. Widzę, że sprawa tego małego chrząszcza jest godna felietonu!
Znajomy restaurator wspomina, jak przed laty, jadąc z francuską sympatią, zachwycił się widokiem ogromnych świerków wzdłuż drogi do Białowieży. A teraz ich nie ma – mówi, dodając – To przez ekologów, bo nie pozwolili walczyć z kornikiem! Faktycznie, świerki umierają, nie tylko w rezerwacie Szafera, umierają także głęboko w lesie, na obszarach, gdzie prowadzi się normalną gospodarkę i walczy z kornikiem. Umierają w całej Europie, jak mówił mi włoski profesor leśnictwa, odwiedzający puszczę. Martwe świerki stoją i leżą, zarówno na obszarze Białowieskiego Parku Narodowego, jak i w rezerwatach, dając życie kolejnym pokoleniom różnych organizmów, bo niemal połowa wszystkich gatunków występujących w lesie związana jest z drewnem martwym. Martwe na pozór drzewa stanowią o wyjątkowości Puszczy. W lasach, gdzie prowadzi się gospodarkę, celem jest tzw. trwałość lasu, czyli zachowanie pożądanych i wybranych gatunków, a nie ochrona procesów naturalnych, zostawia się więc tylko niewielką ilość drzew martwych, jeżeli w ogóle. W rezerwatach martwe, powalone drzewa leżą i „kłują w oczy”, a masowe zamieranie świerka w ostatnich latach rzuca się szczególnie w oczy i nie każdy rozumie, co się dzieje. Zdaniem autora „Socjobiologii” E.O. Wilsona najtrudniejszy konflikt naszych czasów to konflikt między stereotypową wiedzą a wiedzą naukową. Hodowca lasu, tak jak i rolnik, zwalczał „szkodniki”, by zachować w dobrej kondycji swoje uprawy. W lesie naturalnym to się jednak nie może udać. Ilość zamarłych świerków robi smutne wrażenie. Powstałe w XIX wieku leśnictwo na początku przyjęło rolnicze zasady gospodarowania lasem. Trzeba było dopiero katastrof przyrodniczych na obszarach, gdzie wycięto las naturalny czy pierwotny i przez kilka pokoleń prowadzono hodowlę pożądanych gatunków drzew (Góry Izerskie, Tatry), wycinanych w tzw. wieku rębnym, by zauważyć, że las naturalny to nie to samo co las hodowlany, że jest to bardzo złożony ekosystem, w którym kluczową rolę odgrywają właśnie drzewa martwe, i który ciągle się zmienia! Mamy globalne ocieplenie i niespotykaną od pokoleń suszę w lesie! Świerk, gatunek żyjący tutaj na granicy występowania, z płytkim systemem korzeniowym, wobec obniżenia się wód gruntowych szans nie ma. Starsze drzewa umierają w pierwszej kolejności, a kornik tylko przyspiesza ten proces. Jeżeli chcemy to zatrzymać, musimy zmienić swoje zachowanie – ograniczyć przyczyny zmian klimatu, czyli… naszą konsumpcję. Puszcza jednak nie zginie, nie zginie również świerk, chociaż, jak mówią naukowcy, przeniesie się na obszary podmokłe, wycofując z suchych. Puszcza wzdłuż szosy z Hajnówki, po rozpadzie świerków, będzie przypominała tę widoczną na rosyjskim zdjęciu z początku XX wieku, kiedy dominowały sosny, a świerki niemal nie występowały. Martwe kłody leżące dzisiaj w rezerwatach, chociaż nie trafiły do tartaków, nie są wcale bezużyteczne! Przyrodnicy piszą, że martwe drewno jest siedliskiem życia w większym stopniu niż wtedy, kiedy rosło (zawiera więcej żywych komórek). Tętni życiem niezliczonych organizmów – roślin, grzybów, zwierząt i decyduje o naturalnym bogactwie ekosystemu leśnego. W Puszczy Białowieskiej najstarsze ślady drewna leżącego w lesie mogą sięgać nawet stu lat! Te drzewa martwe dostarczają puszczy różnych mikrosiedlisk! Kłody stanowią naturalną osłonę młodych drzew liściastych przed zgryzaniem przez jelenia i pełnią rolę gąbki zatrzymującej wilgoć w suchych latach. Kilkaset gatunków grzybów, roślin i zwierząt korzysta z „martwego” drzewa. Tam, gdzie zamiera świerk, możemy usłyszeć postukiwanie dzięcioła trójpalczastego. Ten najrzadszy dzięcioł żywi się kornikiem. Są też miejsca, gdzie dzięcioła przybywa dzięki bobrom, podtapiającym połacie lasu, bo świerki nie znoszą stania w wodzie i obumierają. Martwe pnie drzew stwarzają niezbędne warunki do życia płazów i gadów, różnych dziuplaków oraz małych ssaków, takich jak ryjówka, gryzoni, kun czy nietoperzy. Są też warunkiem życia wielu bezkręgowców. Na martwych drzewach w puszczy występuje kilkadziesiąt gatunków mchów. Bez tych drzew ilość gatunków grzybów spadłaby kilkakrotnie. Niestety, w dość powszechnej jeszcze opinii pozostawienie martwego drzewa w lesie to przejaw niegospodarności, estetycznie bałagan, a ekonomicznie nawet „sabotaż”.
Naturalny las zmienia się nieustannie. Tam gdzie kiedyś stały potężne sosny z licznymi barciami, dzisiaj na ich rozkładających się pniach rosną graby, dęby, klony i lipy. Między powalonymi pniami świerków, które pod koniec życia zostały zasiedlone przez kornika i rozbrzmiewały postukiwaniem dzięcioła trójpalczastego, wyrastają młode dęby, bo jeleń nie ma jak ich dosięgnąć przez naturalne bariery stworzone z kłód. Pierwszy kierownik rezerwatu w Puszczy Białowieskiej, profesor Paczoski, tak opisał rolę procesów naturalnych: „W każdym poszczególnym miejscu wyrośnie w lesie mianowicie to, co jest dla niego najodpowiedniejsze. Tego uprawa nigdy dać nie może, gdyż leśnik nigdy nie zgadnie, co mianowicie w danym miejscu posadzić”. Kiedyś w puszczy dominowała sosna, szczególnie w wiekach między XVI a XIX. Kiedy zwieziono zwierzynę płową, zgryzającą drzewa liściaste, nastąpiła ekspansja świerka, aż do nowszych czasów, kiedy kolejne czynniki – zmiany klimatyczne, obniżenie się poziomu wód gruntowych, ocieplenie i susze oraz zestarzenie się drzewostanów – spowodowały regres. Osłabione drzewa nie są w stanie zalewać żywicą kanałów tworzonych przez kornika drukarza, jak robią to drzewa młode i zdrowe. Jednak świerk z puszczy nie zniknie, czego dowodem są najokazalsze jego osobniki, rosnące zdrowo w Rezerwacie Białowieskiego Parku Narodowego i połacie młodych świerków w wilgotnych fragmentach lasu. Zarządzający puszczą Juliusz Brincken pisał w roku 1826, zanim – w rezultacie działalności człowieka – nastąpiła przewaga drzewostanów świerkowych: „Zniszczenia drzewostanu świerkowego powodowane przez kornika nie są tu znane […] świerk rośnie prawie zawsze między drzewami liściastymi, co stanowi okoliczność utrudniającą namnażanie się chrząszcza”. Może właśnie następuje powrót puszczy do jej charakteru z czasów Brinckena? ■
7 Comments
Comments are closed.
8Uf2Z3 Major thanks for the blog post.Really looking forward to read more. Fantastic.
“Thanks for the post.Really looking forward to read more. Great.”
I really like and appreciate your article.Thanks Again. Fantastic.
Major thankies for the blog article.Much thanks again.
Fantastic blog.Really thank you! Really Cool.
Very neat blog post.Really looking forward to read more. Awesome.
Really appreciate you sharing this blog.Really looking forward to read more. Want more.