W okresie międzywojennym Białowieża gościła wielu polityków i dyplomatów, zarówno krajowych jak i zagranicznych. Oczywiście wśród nich nie mogło zabraknąć Józefa Becka (1894-1944), bliskiego współpracownika Józefa Piłsudskiego, wieloletniego ministra spraw zagranicznych RP.
Zgodnie z przekazami rodzinnymi, ród Józefa Becka zapoczątkował flandryjski marynarz, który pod koniec XVI wieku trafił do służby polskiej. Dziadek przyszłego ministra był naczelnikiem poczty, a ojciec prawnikiem (obaj także mieli na imię Józef). Matka, Bronisława Łuczkowska, wywodziła się z rodziny unickiej. Józef urodził się 4 października 1894 roku w Warszawie. Ochrzczony został w cerkwi prawosławnej, ale w wieku sześciu lat przyjęto go na łono Kościoła rzymskokatolickiego.
Rodzina Becków po opuszczeniu Warszawy mieszkała w Rydze, później we Lwowie i w Limanowej. Józef po ukończeniu w 1912 roku liceum ogólnokształcącego w Krakowie wstąpił na Politechnikę Lwowską. Po roku przeniósł się do Akademii Handlu Zagranicznego w Wiedniu. Przebywając w 1913 roku u wuja w Zakopanem, zetknął się z Józefem Piłsudskim. W lecie następnego roku wstąpił do Polskiej Organizacji Wojskowej. Wkrótce przyjęty został do tworzących się Legionów Polskich. Trafił do artylerii, z czasem awansował w niej do stopnia podporucznika. W bitwie pod Kostiuchnówką został ranny w głowę. Po odmówieniu złożenia przysięgi wierności cesarzowi niemieckiemu, odesłano go do zapasowych formacji austro-węgierskich. Później była szkoła artylerii w Bratysławie. Beck otarł się też o dowództwo korpusu węgierskiego w Sopron. Następnie działał w POW we Lwowie. Był delegowany do III Korpusu Polskiego w Rosji, a po jego rozbiciu w czerwcu 1918 roku wrócił do Lwowa i stąd został wysłany do Moskwy. Później w Orle krótko dowodził formowanym tam polskim pułkiem. Następnie przez Ukrainę dotarł do Lublina. W początkach listopada 1918 roku wstąpił do oddziałów Wojska Polskiego, formowanych przez Edwarda Śmigłego-Rydza, a już w grudniu wyruszył na front ukraiński.
W początku 1919 roku J. Piłsudski wysłał Becka do Rumunii, gdzie przydzielono go do misji wojskowej. W 1920 roku Beck został jednym z szefów Oddziału II Sztabu Generalnego WP, zajmującego się wywiadem. Wysłany do Budapesztu jako przedstawiciel Piłsudskiego, spotkał się tam z admirałem Miklósem Horthym. Później jako ekspert wojskowy uczestniczył w konferencji w Brukseli, poświęconej stosunkom polsko-litewskim.
W styczniu 1922 roku J. Beck został attaché wojskowym RP w Paryżu. Pełniąc służbę na placówce zagranicznej, pozostawał oficerem nadetatowym V Dywizjonu Artylerii Konnej, stacjonującego w Krakowie. Po wycofaniu się marszałka Piłsudskiego z życia politycznego, Beck został odwołany z Paryża i przez pewien czas pracował jako buchalter w Banku Wileńskim. Z początkiem listopada 1924 roku powrócił do służby czynnej w V DAK. Przez rok uczestniczył w kursie doszkolenia w Wyższej Szkole Wojennej w Warszawie. W tym czasie otrzymał awans na stopień podpułkownika i został przydzielony do Oddziału IIIa Biura Ścisłej Rady Wojennej na stanowisko szefa Wydziału „Wchód”.
W 1926 roku, w czasie zamachu majowego, Józef Beck opowiedział się po stronie Józefa Piłsudskiego. W latach 1926-1930 piastował stanowisko szefa gabinetu Ministra Spraw Wojskowych. W okresie od 25 sierpnia do 4 grudnia 1930 roku był wicepremierem w rządzie Piłsudskiego. 6 grudnia 1930 roku powołany został na stanowisko wiceministra spraw zagranicznych. W 1931 roku otrzymał awans na pułkownika. 2 listopada 1932 roku został ministrem spraw zagranicznych. Po śmierci Józefa Piłsudskiego samodzielnie kierował polską polityką zagraniczną aż do wybuchu II wojny światowej. Wiceministrem spraw zagranicznych w tym okresie był Jan Szembek.
Józef Beck po raz pierwszy zwrócił uwagę na Puszczę Białowieską w 1931 roku, po upływie pół roku pełnienia stanowiska wiceministra spraw zagranicznych. W dniach 20-22 czerwca zorganizował wycieczkę do Białowieży dla dyplomacji i gości zagranicznych. Pomagała mu w tym jego druga żona, Jadwiga (z pierwszą, Marią, Beck rozwiódł się w 1927 roku, zmieniając jednocześnie wyznanie katolickie na protestantyzm) oraz ministerialni radcy Michał Mościcki i Jan Żukotyński, a także hrabia Karol Romer oraz kilka innych osób. W wycieczce wzięli udział m.in. minister pełnomocny Ambasady RP w Paryżu Anatol Mühlstein, kierownik Wydziału Wschodniego MSZ Tadeusz Schaetzel, prezes Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem Janusz Jędrzejewicz, a także grono ludzi sztuki, literatury i nauki – literat Zdzisław Kleszczyński, pisarka Zofia Nałkowska, poetka Kazimiera Iłłakowiczówna, prozaik Julian Wołoszynowski, reżyser filmowy Ryszard Ordyński, malarka Zofia Stryjeńska, geolog i ekolog Walery Goetel.
Do Białowieży wycieczkowicze dotarli specjalnym, luksusowym pociągiem, składającym się z dziewięciu wagonów sypialnych i wykwintnego wagonu restauracyjnego. Jego wynajęcie kosztowało ministerstwo około tysiąca złotych. Na miejscu czekały na gości eleganckie samochody rządowe. Kolację podano w pałacu. Po krótkim odpoczynku rozpoczęły się tańce, później grano w brydża.
Przewodnikami rządowych gości po Puszczy byli pracownicy Dyrekcji Lasów Państwowych w Białowieży, z jej dyrektorem Stefanem Modzelewskim na czele. Wycieczkę uwieczniał na kliszy fotograficznej i taśmie filmowej hrabia Stefan Plater-Zyberk, właściciel „Photoplatu”.
Wycieczka udała się znakomicie, pogoda też dopisała. Uczestnicy białowieskiej eskapady długo jeszcze wspominali wizytę w puszczańskim muzeum, mieszczącym się w carskim pałacu, spacer po dziewiczej puszczy oraz odwiedziny w rezerwacie żubrów, które w 1929 roku zostały ponownie sprowadzone do Puszczy Białowieskiej. Bardzo sympatyczne okazały się także spotkania ze zwiedzającymi w tym samym czasie Białowieżę białostockimi lekarzami oraz uczestnikami X Zjazdu Polskiego Towarzystwa Botanicznego i III Zjazdu Botaników Słowiańskich, również ze studentami rolnictwa i leśnictwa z Pragi.
Dreszczyku emocji, szczególnie żeńskiej części grupy, dostarczyła wieść o dokonanym kilka dni wcześniej w Puszczy zbrojnym napadzie grupy uzbrojonych bandytów na jadącego drezyną kierownika jednego z tutejszych tartaków oraz towarzyszących mu dwóch mężczyzn. Wszyscy oni, ciężko ranni, trafili do szpitala. Kierownikowi tartaku w wyniku postrzału amputowano prawą nogę poniżej kolana.
Jeden z uczestników wycieczki, Walery Goetel, wkrótce po powrocie z Białowieży wyjechał na odbywający się w Paryżu II Międzynarodowy Kongres Ochrony Przyrody. Wystąpił na nim z referatem o parkach narodowych w Polsce. Delegaci kongresu otrzymali również obszerną informację o Parku Narodowym w Białowieży.
W 1934 roku Józef Beck spotkał się z uczestnikami odbywającego się w Warszawie Kongresu Międzynarodowej Konfederacji Związku Autorów i Kompozytorów, na kilka dni przed ich wycieczką do Białowieży, która odbyła się 14 czerwca. Minister w rozmowie wspomniał m.in. o sprowadzonych kilka lat wcześniej do Puszczy Białowieskiej żubrach, po ich dziesięcioletniej nieobecności na tym terenie.
Józefa Becka nie mogły ominąć organizowane od 1930 roku przez prezydenta RP Ignacego Mościckiego zimowe polowania reprezentacyjne w Puszczy Białowieskiej, z udziałem w nich znanych przedstawicieli świata polityki i dyplomacji. Emocjom łowieckim w Białowieży najczęściej towarzyszyły nieoficjalne rozmowy, które w jakimś stopniu wpływały na decyzje podejmowane przez przywódców niektórych państw i tym samym na bieg wydarzeń na kontynencie europejskim.
Pod koniec stycznia 1935 roku po raz pierwszy przyjechał do Białowieży na polowanie premier pruski Hermann Göring. W drodze do Puszczy zatrzymał się on w Warszawie, gdzie był przyjmowany śniadaniem przez ministra Józefa Becka. W śniadaniu tym wzięły udział towarzyszące premierowi osoby, a także wiceminister spraw zagranicznych RP Jan Szembek z małżonką, ambasador RP w Niemczech Józef Lipski, ambasador III Rzeszy w RP Hans von Moltke z żoną Davidą oraz inne osoby.
Wizyta w Polsce bliskiego współpracownika Hitlera nastąpiła w rok po podpisaniu przez RP i III Rzeszę deklaracji o niestosowaniu przemocy, do czego przyczynił się w dużym stopniu Józef Beck. Nosiła ona wyraźne znamiona misji politycznej. Göring był osobistym wysłannikiem przywódcy III Rzeszy, działającym jakby poza ramami niemieckiego MSZ. Przed Polakami miał odgrywać rolę osoby „dobrej i życzliwej”, poświadczającej „szczerość” intencji niemieckich. Pruski premier podczas polowania w Białowieży przedstawił polskim generałom, Kazimierzowi Sosnkowskiemu i Kazimierzowi Fabrycemu, propozycję przystąpienia przez Polskę do przygotowywanego paktu antykominternowskiego. W rozmowie podkreślał wielkie korzyści, jakie nasz kraj mógłby uzyskać przez zajęcie Ukrainy aż po Morze Czarne. Propozycja owa wywołała wśród wojskowych konsternację.
W drodze powrotnej do Berlina Göring zatrzymał się na kilka godzin w Warszawie, gdzie swą ofertę powtórzył w Belwederze na audiencji u marszałka Józefa Piłsudskiego. Marszałek propozycji jednak nie przyjął. Powiedział, że Polacy nie mają zamiaru spać z karabinem w łóżkach. Piłsudski trzymał się swojej doktryny zachowania równowagi pomiędzy obu ościennymi mocarstwami, którą podzielał także minister spraw zagranicznych. Dlatego też J. Beck, podczas rozmowy 13 lutego 1934 roku w Moskwie z premierem Wiaczesławem Mołotowem i ludowym komisarzem spraw zagranicznych Maksymem Litwinowem, przedstawił propozycję przedłużenia zawartego 25 lipca 1932 układu z ZSRR o nieagresji do 10 lat oraz podniesienia polsko–radzieckich przedstawicielstw poselskich do rangi ambasad.
Warto też wspomnieć, że jednym z uczestników polowania w Białowieży w 1935 roku był m.in. Arthur Greiser – prezydent gdańskiego Senatu, którego minister Józef Beck podejmował w Warszawie 7 stycznia 1935 roku. Dzień później Greisera przyjął prezydent Mościcki na specjalnej audiencji w Spale. I to wówczas Greiser otrzymał zaproszenie do Białowieży. Jednoczesny udział w polowaniu Göringa i Greisera zaniepokoił polityków zagranicznych. Obawiali się oni niekorzystnego dla całej Europy zbliżenia Polski z Niemcami. W ogóle należy stwierdzić, że wizyty Göringa w Polsce każdorazowo wzbudzały zaniepokojenie kół rządzących w Paryżu i Londynie.
W 1935 roku minister Beck jeszcze dwukrotnie spotykał się z premierem Göringiem – w maju, gdy ten przebywał w Polsce na uroczystościach pogrzebowych Marszałka Józefa Piłsudskiego, i w lipcu – podczas swojej wizyty w Berlinie. W Niemczech Beck odwiedził zwierzyniec państwowy w Schorfheide, znajdujący się około 60 km od Berlina. Rok wcześniej sprowadzona została do niego para żubrów, którą Göring z dumą pokazywał swoim gościom.
Kolejna „łowiecka” wizyta premiera Prus w Polsce miała miejsce w lutym 1936 roku. Göringa powitała na dworcu Jadwiga Beckowa wraz z dyplomatami polskimi i niemieckimi. Minister Beck podjął gościa śniadaniem. Pani Beckowa towarzyszyła w Warszawie Emmie Göringowej, która nie zechciała jechać do Białowieży, ponieważ wolała w tym czasie zwiedzić stolicę. Göring ponownie starał się wciągnąć Polskę do paktu antykominternowskiego, a ponadto wpłynąć na to, aby nie zacieśniała ona współpracy z Francją. Uspokajał swych rozmówców, że Niemcy nie zawrą jakiegoś ekstraporozumienia z Rosją przeciwko naszemu krajowi. Podczas śniadania u ministra Becka silnie podkreślał wolę i chęć Niemców do dalszego rozwoju stosunków z Polską.
Podczas wizyty w Polsce w połowie lutego 1937 roku Göring przed udaniem się do Białowieży przeprowadził rozmowy z marszałkiem Edwardem Śmigłym-Rydzem, premierem Felicjanem Sławojem Składkowskim i zastępcą Józefa Becka – Janem Szembekiem. Józef Beck, w konsekwencji ciężkiej grypy, której nabawił się w Genewie, odbywał w tym czasie kurację na południu Francji (w Cannes).
W końcu października 1937 roku Szembek został wysłany przez Becka do Berlina, by pod pretekstem zwiedzenia międzynarodowej wystawy łowieckiej spotkać się z Göringiem i dowiedzieć się czegoś konkretniejszego o zamiarach III Rzeszy wobec Gdańska. Göring w dłuższej rozmowie z Szembekiem zagwarantował, iż w Wolnym Mieście Gdańsku nie stanie się nic, co byłoby skierowane przeciwko Polsce i zapewniał, że Niemcy potrzebują silnej Polski oraz ponowił ofertę przystąpienia RP do paktu kominternowskiego.
Po raz ostatni Göring uczestniczył w polowaniu w Białowieży pod koniec lutego 1938 roku. W Warszawie ambasador Moltke wydał na jego cześć reprezentacyjne śniadanie, w którym udział wziął m.in. szef polskiej dyplomacji, który wieczorem podjął przedstawiciela III Rzeszy wystawnym obiadem. Zaraz po obiedzie feldmarszałek Göring opuścił Warszawę, udając się pociągiem do Białowieży.
Polityczna część tej wizyty była poświęcona głównie szeroko pojętemu zacieśnianiu współpracy polsko-niemieckiej, ze szczególnym uwzględnieniem problemu czechosłowackiego. W czasie rozmów, prowadzonych w przerwach pomiędzy polowaniami, Göring miał podobno wtajemniczyć Becka w plany III Rzeszy wobec Czechosłowacji, składając odpowiednią ofertę współdziałania. Beck natomiast postawił sprawę Zaolzia, zamieszkanego w przeważającej mierze przez ludność polską.
Prezydent Mościcki, podczas podróży do Białowieży, przekazał treść rozmowy z Göringiem gen. Kazimierzowi Sosnkowskiemu. Wtajemniczył go również w decyzję polskiego rządu wzięcia udziału razem i równolegle z Niemcami w operacjach skierowanych przeciw Czechosłowacji. Na Sosnkowskiego spadło to jak grom z jasnego nieba. Próbował odwieść prezydenta od tego kroku, ale bezskutecznie. Prezydent miał się wyrazić, że Polska nigdy nie miała tak znakomitego ministra spraw zagranicznych jak Beck i cokolwiek Beck robi, jest to najlepsza polityka.
Göring niemal do końca sierpnia 1939 roku był wdzięcznym rozmówcą polskiej dyplomacji. Kanclerz Hitler w rozmowie z Beckiem w Berchtesgaden, która odbyła się 5 stycznia 1939 roku, powiedział, że każda dywizja polska użyta przeciwko Rosji zaoszczędzi jedną dywizję Niemcom. Do rozmowy tej nawiązał Józef Beck w swojej mowie sejmowej, wygłoszonej 5 maja 1939 roku. Göring nie skorzystał już z polskiego zaproszenia na polowanie w zimie 1939 roku. Zastąpił go inny bliski współpracownik Hitlera – Heinrich Himmler.
W lutym 1938 roku, jeszcze przed ostatnim polowaniem Hermanna Göringa w Puszczy Białowieskiej, do Białowieży zaproszono na reprezentacyjne łowy regenta Węgier Miklósa Horthyego. Wśród witających gościa na dworcu w Krakowie (5 lutego) obecny był minister Beck. Rankiem 6 lutego gospodarze i goście opuścili Kraków, udając się przez Warszawę do Białowieży. Prezydent wyjechał z Warszawy przed regentem osobnym pociągiem reprezentacyjnym. Towarzyszył mu minister Józef Beck oraz członkowie Domu Cywilnego i Wojskowego Prezydenta RP.
Polowanie odbyło się 7 i 8 lutego. Minister Beck brał w nim bierny udział, gdyż nie był myśliwym. Do Białowieży przyjechał właściwie dla przeprowadzenia rozmów politycznych z regentem oraz ministrem de Kanyą. W Puszczy sfotografowano go wprawdzie z manlicherem, jednakże sprawy łowieckie były mu odległe.
Beck w Białowieży dużo rozmawiał ze swym węgierskim odpowiednikiem – ministrem de Kanyą. Wieczorem pierwszego dnia polowania uczestniczył wraz z gośćmi w zwiedzaniu muzeum puszczańskiego, które rok wcześniej zostało przeniesione z pałacu do osobnego budynku. Tego samego wieczoru był obecny na uroczystości wręczenia regentowi Horthyemu przez prezydenta Mościckiego odznaki myśliwskiej św. Huberta. Po tej ceremonii czas upływał gościom na miłych rozmowach towarzyskich i grze w brydża. Przy okazji poruszane były sprawy poważne. Zatroskany o przyszłość Polski Horthy rozmawiał z prezydentem Mościckim, marszałkiem Rydzem-Śmigłym, ministrem Beckiem i gen. Sosnkowskim. Wskazywał na konieczność porozumienia z potężniejącymi z dnia na dzień Niemcami w obliczu sowieckiego zagrożenia. Argumenty jego nie spotkały się jednakże z odzewem. Polacy dali mu do zrozumienia, że w razie wojny z Niemcami spodziewają się zwycięstwa.
Tego wieczoru regent Węgier przyjął jeszcze osobno, na audiencji prywatnej, ministra Józefa Becka. Rozmawiał z nim dłuższy czas m.in. na temat wspólnej granicy polsko-węgierskiej, w wypadku konfliktu zbrojnego i ewentualnego rozpadu Czechosłowacji, z którą ani Węgry, ani Polska nie miały dobrych stosunków. Beck postrzegał Czechosłowację jako nietrwały składnik układu sił i równowagi politycznej w Europie centralnej, który nie ma szans na przetrwanie.
Polowanie w Białowieży było udane. W drodze powrotnej do Warszawy Beck cały czas towarzyszył ministrowi de Kanyi. Po przyjeździe prezydent Warszawy Stefan Starzyński podjął węgierskiego ministra śniadaniem. W godzinach popołudniowych de Kanya odbył jeszcze oficjalną rozmowę z min. Beckiem. Po południu regent Węgier złożył wieniec przy grobie Nieznanego Żołnierza na Placu Piłsudskiego. Ceremonii tej przyglądał się m.in. szef polskiej dyplomacji. Wieczorem Beck z małżonką wydali na cześć ministra de Kanyi wystawny obiad.
Ostatnie reprezentacyjne polowanie w Puszczy Białowieskiej odbyło się 28 lutego 1939 roku. Urządzono je dla ministra spraw zagranicznych Włoch hr. Galeazzo Ciano, który przybył do Polski wraz z żoną Eddą. Według oficjalnych komunikatów wizyta hr. Ciano miała głównie na celu udział w uroczystościach poświęconych pamięci bohaterskiego Włocha pułkownika Francesco Nullo. Prawdziwym natomiast celem była próba wciągnięcia Polski w orbitę aktywnej polityki Osi Berlin – Rzym, ukartowana przez Mussoliniego wespół z Hitlerem. Ciano jednak nie spełnił pokładanych w nim nadziei, w swych wypowiedziach był bardzo ogólnikowy. Beck z kolei liczył na to, że wizyta ta zapewni pośrednictwo Włoch pomiędzy Polską a Niemcami, ale nic takiego nie nastąpiło.
Zięć Benito Mussoliniego przybył do Polski pociągiem 25 lutego. W drodze towarzyszył mu ambasador RP w Rzymie gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski. Na dworcu w Warszawie włoskiego gościa przywitał minister Józef Beck z żoną Jadwigą oraz różnymi osobistościami. Hrabia Ciano wraz z żoną zatrzymał się w pałacu Blanka.
Wieczorem odbyła się uroczystość złożenia przez gościa wieńca przed grobem Nieznanego Żołnierza. Następnie włoski minister odbył rozmowy z Józefem Beckiem oraz z prezesem Rady Ministrów Felicjanem Sławojem Składkowskim i Marszałkiem Polski Edwardem Śmigłym-Rydzem. W godzinach wieczornych ministra Ciano rewizytował minister Beck i premier Sławoj Składkowski. Podczas uroczystego obiadu ministrowie Ciano i Beck wymienili serdeczne toasty. Minister Beck wznosząc kielich, podkreślił, że Polskę i Włochy łączy wiekowa tradycja przyjaźni. Ciano z kolei odwzajemnił się zapewnieniem, że faszystowskie Włochy żywią do Polski wielką sympatię.
Na polowanie reprezentacyjne w Puszczy Białowieskiej minister Ciano wyjechał pociągiem 27 lutego, po południu. Razem z włoskim ministrem do Białowieży wyjechały osoby towarzyszące w jego podróży do Polski oraz grupa dziennikarzy włoskich. Gościowi towarzyszył również minister Beck z żoną. Pociąg przybył na stację w Białowieży późnym wieczorem. Wysiedli z niego najpierw minister Ciano w towarzystwie ministra Becka, następnie hr. Edda Ciano w towarzystwie pani Beckowej. Po ceremonii powitania, goście odjechali do pałacu. Honory gospodyni pełniła znająca biegle trzy języki obce Jadwiga Beckowa, gościom zaś przewodniczył gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski z żoną.
Polowanie odbywało się przy sprzyjającej pogodzie. Minister Ciano i jego żona byli w pełni usatysfakcjonowani łowami, nie skrywali też swego zachwytu samą Puszczą. Z ręki ministra Ciano padło kilka dzików, jednego dzika upolowała również jego małżonka.
Po powrocie z Puszczy minister Ciano z żoną Eddą i panią Beckową oraz innymi osobami zwiedzili muzeum puszczańskie. Wieczorem Beckowie podjęli wszystkich gości uroczystym obiadem. Po jego zakończeniu odbył się przed pałacem tradycyjny już przegląd ubitej zwierzyny. Pełni wrażeń z mijającego dnia, goście późnym wieczorem wyjechali z Białowieży do Krakowa, gdzie spędzili ostatni dzień swego pobytu w Polsce. W Krakowie włoskiemu ministrowi towarzyszył Beck z żoną.
Krótko po tej wizycie Beck zachorował. Najwyraźniej nie opuściła go jeszcze choroba, na którą zapadł w połowie stycznia. Jej nawrót spowodowało nadmierne obciążenie organizmu obowiązkami dyplomatycznymi. Poza ministrem Ciano, Beck 25 stycznia przyjmował Joachima von Ribbentropa, który – w razie przyjęcia przez Polskę niemieckich żądań – kusił Becka i innych polskich polityków przekazaniem Polsce Słowacji, po zakończeniu rozbioru Czechosłowacji. Sugerował też przystąpienie do wspólnych działań zbrojnych przeciwko ZSSR. Beck dał mu do zrozumienia, że Polska traktuje poważnie układ o nieagresji z ZSRR i że Niemcy w tej sprawie nie powinni się za wiele spodziewać.
Po ostatnim polowaniu reprezentacyjnym w Puszczy Białowieskiej Józef Beck nie miał już okazji odwiedzenia Białowieży. Zajmował się intensywną pracą dyplomatyczną. Po zajęciu 23 marca przez Niemcy Okręgu Kłajpedy, nie miał już prawie żadnych wątpliwości w sprawie planów III Rzeszy wobec Polski.
Niemiecki atak na Polskę 1 września 1939 roku Beck przyjął ze spokojem i opanowaniem. 5 września opuścił Warszawę, udając się do Brześcia nad Bugiem, później do Krzemieńca, a stąd do Ołyki i Kut. W tym czasie negocjował z ambasadorem francuskim przeniesienie naczelnych władz polskich do Francji. Rozmawiał też z ambasadorem rumuńskim na temat udzielenia przez Rumunię polskim władzom możliwości przejazdu przez terytorium tego państwa do Francji.
Po tym, jak dowiedział się, że 17 września oddziały Armii Czerwonej wkroczyły na teren Polski, wyjechał do Kołomyi, a stąd do Rumunii, gdzie został internowany. Po złożeniu 30 września przez premiera Składkowskiego dymisji swego gabinetu, Beck przestał być ministrem spraw zagranicznych. Wraz z żoną i pasierbicą był przewożony do różnych miejscowości na terenie Rumunii. Wyjazd na Zachód uniemożliwił mu, pod wpływem otoczenia, gen. Władysław Sikorski.
Pod koniec października 1940 roku Beck podjął nieudaną próbę ucieczki do Turcji. By czymś się zająć, zaczął pisać pamiętniki. Zajmował się także modelarstwem okrętowym. W lecie 1942 roku wykryto u niego zaawansowaną gruźlicę, która szybko się rozwijała. Gdy rozpoczęły się alianckie bombardowania Bukaresztu, Józefa Becka wraz z rodziną przewieziono do wsi Stăneşti. Tutaj były minister zmarł 5 czerwca 1944 roku. Pochowany został w części wojskowej cmentarza prawosławnego w Bukareszcie. Prochy Becka zostały sprowadzone do kraju 21 maja 1991 roku, złożono je na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie.
Piotr Bajko