Premiera głośnego filmu „Matylda” w reżyserii Aleksieja Uczitiela odbyła się w petersburskim Teatrze Maryjskim – mimo zapowiedzi – bez większych ekscesów. Fundamentalizm religijny w Rosji rośnie w siłę i wzbiera niczym fala, reprezentując nurt „chrześcijańskiego dżihadu”. Czy wpłynie na nasze podlaskie prawosławie?
Awantura wokół filmu wybuchła jeszcze w maju, gdy zaprezentowano zwiastun „Matyldy” – filmu opowiadającego o romansie Matyldy Krzesińskiej, polskiej primabaleriny, oraz młodego księcia, przyszłego cara i świętego, Mikołaja II. Temat rodem z Hollywood rozpalił do czerwoności środowisko rosyjskich konserwatystów, którzy nie przyjmowali do wiadomości, że święty car mógł wejść w intymne relacje z tancerką. Film jak w soczewce ukazuje główne problemy współczesnej rosyjskiej tożsamości, budowanej na cierpiącym prawosławiu i micie wielkiej wojny ojczyźnianej.
Przeciw reżyserowi jako pierwsza stanęła deputowana rosyjskiej Dumy z partii „Jedna Rosja” Natalia Pokłońska, do niedawna prokurator Republiki Krym po zajęciu półwyspu przez Rosjan. Deputowana i przedstawicielae ruchu społecznego „Carski krzyż” nazwali film „antyrosyjską i antyreligijną prowokacją”. Sama Pokłońska domagała się prokuratorskiego nadzoru nad obrazem Aleksieja Uczitiela. Powstała nawet 39-stronicowa ekspertyza, dowodząca iż film obraża uczucia religijne. Na podstawie krótkiego zwiastuna oraz scenariusza wysunięto niekiedy absurdalne zarzuty, m.in. że grająca główną rolę polska aktorka Michalina Olszańska jest wulgarna i zachowuje się jak gwiazda porno. Podkreślono, że aktorka jest zbyt ładna do roli Matyldy. Wszelkimi sposobami próbowano dowieść „niewinności” cara-cierpiętnika, wbrew intencjom autora filmu. Z pewnością smaczku obrazowi dodaje polski wątek, co nie jest bez znaczenia w postkolonialnej, imperialnej narracji współczesnej Rosji, w której katolicka Polska jawi się jako zdrajca świata słowiańskiego, reprezentowanego m.in. przez „ruskij mir”.
Na kilka godzin przed premierą władze musiały wzmocnić patrole policji wokół Teatru Maryjskiego. Co ciekawe, aby nie prowokować, producenci zrezygnowali z wieszania plakatów filmowych, a większość widzów pojawiła się na premierze z osobistymi zaproszeniami. Premiera, o której marzyć może każdy reżyser! Sceny przed petersburskim teatrem przypominały te znane z polskiego podwórka – premiery „Golgoty Picnic” czy niedawno „Klątwy”. W modlitewnym szyku przeciwnicy filmu, głównie starsze kobiety. Osoby, które mają wyrobione zdanie, chociaż sztuki nie widziały. Bronią ze wszystkich sił świata, w którym należą do społeczeństwa-ofiary, umęczonej i atakowanej przez zewnętrznych wrogów. Protestują, gdyż właśnie teraz – w Polsce pod rządami PiS, w Rosji pod rządami Putina, ta „duchowa odnowa” narodu jest dopiero możliwa. Jedyne co pozostało, to rozprawienie się z opozycją, tak polityczną jak i światopoglądową.
Z uwagi na otoczkę skandalu, filmem zainteresowały się media na całym świecie, m.in. z Francji, Niemiec, Szwecji, Chin i Japonii. Reżyser tuż po premierze przyznał, że mimo licznych ataków zwyciężył zdrowy rozsądek. Żałował, ponieważ sztuka filmowa została w komentarzach na temat filmu zepchnięta na dalszy plan. Uczitiel ubolewał też, że „garstka ludzi buduje mit, który odstrasza cudzoziemców od Rosji”. Nie rozumiał, dlaczego ludzie protestują przeciwko czemuś, czego na oczy nie widzieli. Co ciekawe, postać Mikołaja II wcale nie jest w rosyjskim społeczeństwie żywa – komuniści skutecznie wyrugowali ją ze świadomości Rosjan. Powróciła współcześnie w formie wyłącznie hagiograficznej, jako nietykalnego świętego.
Wśród krytyków filmu znalazł się również przewodniczący petersburskiego koła organizacji „Narodny Sobor” Anatolij Artiuch. Zagroził reżyserowi, iż będzie dzwonił na policję za każdym razem, gdy na ekranie pojawią się „bluźniercze sceny”. Sam film nazwał „duchowym terrorem”, a wybierającym się na premierę groził więzieniem. Po premierze, zapytany czemu nie dzwonił na policję, odpowiedział, że nie było „stuprocentowego powodu”.
Synod decyzję o przyjęciu do grona świętych Mikołaja II i jego rodziny podjął po długich dyskusjach. To nie była kanonizacja stylu monarszego życia i rządów cara Mikołaja II, a pochwała zdolności pozostania człowiekiem w nieludzkich warunkach. O tym rozmawiano na soborze w 2000 roku. A w dzisiejszej Rosji niedługo powołany zostanie do życia dom niepokalanego poczęcia Mikołaja II. Niektórzy traktują go jak cara-odkupiciela, który za grzechy rosyjskiego narodu cierpiał i – jak się okazuje – je odkupił. To znaczy, że nie będąc jeszcze carem, musiał być święty i cienia grzechu w nim być nie mogło. W rzeczy samej to prosta historia o zmaganiach, namiętnościach i obowiązkach. Swego rodzaju „Anna Karenina” po męsku, z innym finałem. Pokazano faceta, któremu się chce, a który bierze się w garść i postępuje tak jak nakazuje mu honor i podąża do oficjalnej narzeczonej. To zwycięstwo w duchu ascezy. On zwyciężył namiętność. Jeszcze jedna gwiazdka w niebie. W jaki sposób trzeba oglądać ten film, by widzieć w nim coś negatywnego? Diakon Andrej Kurajew
Mamy na mapie polskiego prawosławia ośrodki budujące równie wysokie mury. Monaster w Ujkowicach, chociaż znalazł się na łonie prawosławia dzięki konwersji, trwał w opozycji do cerkiewnych władz bardzo długo, ponad dwadzieścia lat, aż został odcięty, formalnie za szkalowanie innych duchownych i biskupów oraz niesubordynację. Wiadomo, że od lat był rozsadnikiem postaw antyekumenicznych, dla których kluczem do poznania natury świata są „Protokoły mędrców Syjonu”. Do tego podkarpackiego monasteru pielgrzymowało wielu wiernych z Białostocczyzny. Dzisiaj uczęszczają na nabożeństwa w skicie ojca Gabriela, którego opiniami na temat uchodźców zainteresowały się niedawno podlaskie media.
Rośnie w siłę religijny fundamentalizm. Dotychczas łączyliśmy go z islamem, tymczasem proroków końca świata i piewców radykalizmu mamy tuż za płotem. Kilka kin zrezygnowało z pokazów filmu „Matylda” po telefonach, w których grożono przemocą wobec widzów i właścicieli kin. We wrześniu spalono samochody w pobliżu biura prawnika Konstanina Dobrynina. To adwokat reżysera „Matyldy”. Biuro reżysera zostało obrzucone butelkami z benzyną.