Jan Maksymiuk. Gdy nie odrabia się pracy domowej

Chciałem w tym miesiącu zamieścić tekst o tym, że pisanie i mówienie po podlasku dla i do Białorusinów w Polsce nie jest tylko „monomanią” jednego białoruskiego dziennikarza z Pragi, ale uprawiane jest z powodzeniem i smakiem także na Podlasiu, między innymi przez Doroteusza Fionika, Wiktora Stachwiuka, Zoję Saczko, Mateusza Styrczulę, Joannę Troc… Ale zrozumiałem, że muszę chociażby króciutko odpowiedzieć na kuriozalny występ polemiczny pani Tamary Bołdak-Janowskiej w poprzednim numerze, której nie spodobało się moje nakłanianie redakcji Czasopisu, by poszła z duchem czasu i powalczyła o młodszych czytelników w Internecie.

Tekst szanownej pani Tamary pod nazwą „Toast totalny” jest 10 razy dłuższy od mojego felietonu, więc w swoich 500 słowach odniosę się tylko do dwóch wątków, w których autorka w sposób obcesowy zarzuca mi niekompetencję.

Polemistka twierdzi, że grubo się mylę, twierdząc iż licealiści wolą krótkie teksty w Internecie, a nie długie na papierze. Zacytujmy oryginał: „Z jakiejże to czarnej dupy wyciąga Pan tych licealistów, którzy czytają tylko krótkie tekściki i oglądają wyłącznie obrazki?!!!”.

Odpowiadam: Tą „czarną dupą” jest Biblioteka Narodowa w Warszawie, która w roku 2015 zamówiła kompleksowe badanie stanu czytelnictwa w kraju. Raport z badania (na reprezentatywnej próbie 3000 osób od 15 lat wzwyż) jest dostępny na stronie internetowej wspomnianej „dupy”. Tutaj zreasumuję to, co dotyczy „licealistów”: 1) Z Internetu korzysta 2/3 Polaków, przy czym najrzadziej korzystają z niego osoby starsze. Wśród osób poniżej 30 roku życia ledwie 3% zadeklarowało, że zagląda do Internetu rzadziej, niż kilka razy w miesiącu. Wśród osób powyżej 65 roku życia ten odsetek wyniósł aż 75%; 2) Najbardziej powszechną praktyką czytelniczą Polaków w Internecie jest poszukiwanie praktycznych porad i wskazówek, informacji związanych z prasą i nauką, czytanie wiadomości, prasy, korzystanie z encyklopedii; 3) W roku 2015 tylko 45,9% respondentów zadeklarowało, że przeczytało tekst dłuższy niż trzy strony maszynopisu w ciągu miesiąca poprzedzającego wizytę ankietera.

Dalsze tłumaczenie, co wyniki tej ankiety mówią o objętości czytanych tekstów i wieku czytelników w Internecie, uważam za uwłaczające inteligencji czytelników Czasopisu.

Nieprzygotowanie z tematu „Internet i czytelnictwo w Polsce”, pani Tamaro. Pała.

Drugi „zwalający z nóg” argument polemistki przeciwko przeniesieniu większej części aktywności Czasopisu do Internetu: „Podlasie nie jest w pełni zinternetowane. Poza tym takie doskakiwanie do uwspółcześnienia, hop do e-dziury i w obrazki, to prześmieszna prowincjonalna wyginanka”.

Odpowiadam: Żadne województwo w Polsce nie jest „w pełni zinternetyzowane”. Informacja o pokryciu Internetem, jak i wspomniana ankieta Biblioteki Narodowej, nie jest tajemnicą wojskową, i gdyby pani zrobiła choćby króciutki „hop do e-dziury”, to by wiedziała, że na Podlasiu to pokrycie przekroczyło obecnie poziom 60%. A w perspektywie 3-5 lat, kiedy zostanie ukończony program Unii Europejskiej „Sieć Szerokopasmowa Polski Wschodniej”, pokrycie Podlasia szybkim (światłowodowym) Internetem będzie wynosiło 89%. To nie „prowincjonalna wyginanka”, a europejski standard komunikacyjny i na to idą ciężkie pieniądze z Brukseli. Chce pani powiedzieć, że Bruksela to prześmieszna prowincja?

Pała z tematu „Internet przewodowy na Podlasiu”, pani Tamaro.

Inne „argumenty” z tego ekscentrycznego grochu z kapustą zaserwowanego przez autorkę przemilczę, bo nie mają zgoła nic lub mają niewiele wspólnego z tym, co ja staram się powiedzieć swoim krajanom.