Baćko lubiǔ żartawać, hrać na harmoni i skrypcy, śmiajacca, sztoś apawiadać, zbirać hryby, ławić rybu, kudyś chadzić i waroczacca z jakojuś dabyczaju, z pysznaju ziagrataju żuraǔlinaju abo falszywymi apieńkami biez charakterystycznych catkaǔ. Maci wykidała hetyja apieńki. Z druhimi hrybami nikoli ni pamylaǔsa. Adnym słowam, wieciar jon byǔ, moj baćko. Ni zaǔsza. Ni lubiǔ ludziej nadutych. Da minie hawaryǔ: Fiaduł, czaho łupy naduǔ. Heta pahaworka ci lepiaj drażniłka ǔsiałasa chibo z Rasieji, bo jana tam dalej żywie u rasiejskaj wersji i jaje możno paczuć u ichniam telebaczeńni: Fieduł, czewo guby naduł. Baćko skaraczaǔ jaje: o, znoǔ zrabiła Fiaduła. O, znoǔ Fiaduł pad nosam. Skolko razoǔ mnie sztoś ni padabałaso i ja burmuszyłasa, zaǔsza czuła hetaho Fiaduła ad baćki. Ni znaju, chto heta byǔ toj Fiaduł. U majich mnohich słoǔnikach ni najszła. Rasiejskaja mowa ni redukujacca. Jana żywie razam z ǔsimi starymi pahaworkami i z nowymi słowami. Jana bahacieja, bo jaje ni skaraczajuć, ni rujnujuć wuczanyja ludzi – jany biaruć sabie i pahaworki, i usiakija narodnyja idyjomy, choć karystajuć bahato i z nowaj leksyki. Prynamści tak jeść ŭ mediach, a heta hałoǔnaja. Naszu mowy piarachoǔwali ludzi niwuczanyja. Wuczanyja jaje kurczyli, razmaǔlajuczy adno z baćkami ab siom tom i skupo, pakul tyja żyli. Ǔsio „razumniejszaja” stali hawaryć na nibaracznym żurnalistycznym żargonie etnicznaho balszyństwa. Pamiż ich i baćkoǔ stała ukoǔzywajacca heta czużyna, a znaczyć i maǔczańnie. Adnyja druhich piarastali razwiwać ǔ mowie, czaho dahetul na świeci nikoli ni było. Hety samy mechanizm dziejsny i dla etnicznaho balszyństwa. Pamiż baćkami i dziaćmi – czużyna.
Baćko byǔ ciażko raniany u ’39. Ja raz zabaczyła rwany roǔ na jaho pleczach. Pytajusa: szto heta? Adkazaǔ: ja byǔ raniany. I bolsz ab hetym nikoli ni słowa bolsz. Daǔno jaho nima u żywych. Żywie ǔwa snach abo ǔspaminach, tolki ǔ majich, i napraǔdu bolsz nidzie jaho nima. Byǔ kambatantam. Ǔ minie astałasa jaho legitymacyja. Dzień ǔ dzień dajażdżaǔ da pracy ǔ Biełastok. Wiartaǔsa, siadaǔ na nasz wysoki paroh i hawaryǔ: jak ja zdarożyǔsa. Pasidżu. Patom lahaǔ spać. Spaǔ i spaǔ. A zdarożany był zaǔsza. Siadaǔ na paroh, braǔ lusterko, brytwu, pendzalok, myło, wastryǔ brytwu na pojasie, i bryǔsa. Pojas aż świaciǔ, tak byǔ wyhładżany brytwaju. Używaǔ wady kalonskaj, katoraja nazywałasa Wars. I chibo jaszcze „Przemysławki”. Zausza pachnuǔ, a czasami babskimi, majimi parfumami. Uże ni siadzia na paroh. Ni budzia brycca. Dy parohu toho nima. Baćko nikoli ni nasiǔ ni wusoǔ, ni barady. Bryǔsa sztodzień, tak szto ni pajaǔlałasa u jaho najmieńszaja szczacina. Ja nazywała jaho ni tato, tolki papa. Jon tak chacieǔ.
Podoba mi się stwierdzenie filozofa: miejsce jest obramowaniem ciała (Enneada szósta). Wiele razy w życiu zmieniałam obramowanie mego ciała. Tamto stare obramowanie z żyjącym ojcem i jego drażniłką o Fiadule, zróżniczkowało się. W realu nie ma. Realem jest przywołanie. No i grób. Nie mogę inaczej obramować się moim starym białoruskim miejscem w całej jego pełni. Wdzianko jakieś gdzie mogę mieć. W Narejkach. Kamizeleczkę białoruskości. Nawet nie tak. Jestem coraz bliżej głosu ojca. Tak wracam. Tak się w siebie ubieram. Coraz skromniej. Tracę dzisiejsze obramowanie, czyli ubieranie się w moje własne miejsce, które by przybywało. Taciana z bezludnej wioski: Stolki sadoǔ, stolki jabłykaǔ, stolki śliwaǔ, pareczkaǔ, wiszniaǔ, i nima kamu ich jeści. Padajuć, lażać i hnijuć. A drewy ǔsio ćwituć, ǔsio nanawo kidajuć nam amal ǔ lico swaji sałodkija padarunki. Jaszcze wyczuwajuć haspadara, katory śpić wiecznym snom. Ci drewy wyczuwajuć duszu czaławieka? I dziczejuć, kali dusza adychodzić wyżaj ci kudyś hłybiej, ǔ ziamlu? Drewy ni umiejuć prytwaracca. Pa jim widno ǔsio, szto z jimi robicca, jak jany żywuć, i jak dziczejuć i umirajuć. Jak zdziczejuć, znaczyć nikahutko z haspadaroǔ nidzie nima.
Dwójka nie rodzi trójki, ani piątka szóstki – mówi filozof. Pomiędzy liczbami nie istnieje stan pośredni w postaci ich narządów rodnych. Liczba to więcej, więcej, lub mniej, mniej. To w matematyce. A w życiu, w którym są narządy rozrodcze i rodząca głowa? Życia nie może być więcej lub mniej, ale miejsca tak. W obramowaniu ciała, tj. naszym miejscu na ziemi, to, co poprzednie, powinno rodzić to, co następne lub chociaż część powinna rodzić część. Zmiana obramowania ciała powinna dobrowolnie rodzić się z woli człowieka. Zmiana w obramowaniu mego ciała już tak się nie rodzi. Powiedzmy, że z wiejskiej trójki od razu przeskoczyliśmy w miejską dwudziestkę, a z miejskiej dwudziestki przeskoczyliśmy w trzydziestkę emigracji. I już nas nie ma. Utonęliśmy w innym narodzie. I już się nie wynurzymy. Nie posiadamy obramowania jako miłej, bliskiej, kochanej, obserwowalnej zmiany pokoleń w naszej kulturze. Następne pokolenie należy do innego narodu i do innej kultury. I to nie do jednego narodu. Czujemy jego obcość. Widzimy rozproszenie. Określamy siebie, jak to mówił Sokrat, ostatnimi Mohikanami. Dopiero teraz dochodzi do mnie dramatyczna waga jego słów.
Kiedyś mówiliśmy: haǔniak lub haǔniuk. Tak mówiliśmy o dzieciach, które zrobiły coś nieodpowiedzialnego, głupiego. Hłabalizujuć nas haǔniaki. Haǔniaki robiać nipatrebnyja wojny. Haǔniaki nawat ni zadumajucca, szto czużaja wola prynosić sztoraz bolsz kryǔdy sztoraz bolszaj kolkaści ludziej. Ali słowo haǔniak heta amal piaszczotnaja słowo. Tyczyłasa naszych amal niewinnych dziaciej, a ni stałych. Jany jaszcze ǔczylisa stałaści. Sakrat u heta miesco ustawiǔby hrubaja słowo: zasrancy. Astajusa z Sakratam. Ǔsio taki stały i darosły znaczać druhoja. Ni kożny darosły heta stały. Bywajuć stałyja dzieci. Takimi robiacca ad biady i hora.
My spadziawalisa, szto waśmiletniaja dzicia budzia ǔże razumnym, amal darosłym. I ǔstydzili za haǔniakaść. My chacieli, kab dzicia ni szukało sabie kiraǔnika ci naczalnika, nijakoj czużoj haławy. My chacieli, kab ǔczyłaso dumać samo i za sibie, biez haǔniaczaho plemieni. I hetaho spadziawalisa pa dziciaci. Ni zaǔsza nasza spadziawańnie spraǔdżałaso. I ni zaǔsza spraudżałaso spadziawańnie dziaciej da nas, szto my ich ǔratujam ad ǔsiaho złoho, żyć nawuczym i damo wielkija hroszy, i jany jaszcze buduć za hetyja hroszy farsić, i tak doǔho, aż ich ǔsie prapuściać na puściaki, na jakujuś nowuju modu. I adny, i druhija ǔsio ż taki znali: idealnych ludziej, ci baćkoǔ, ci dziaciej, ci ciotkaǔ i dziadźkaǔ, nima i ni budzia. Ciper dzieci ǔciakajuć ad baćkoǔ, ad siamjiej, ad swajakoǔ, ad dzieda i baby, i liczać sibie idealnymi. Ad starych niczoho ni choczuć wuczycca. Nawat wysłuchać ni choczuć. Niaǔże taki parwany maja być świet? Niaǔże heta cywilizowanaja dabro?
Znika moje dawne obramowanie ciała.
Adziawajusa ǔ hołas baćki i ǔ hołas maciary. Jaje hołas: Ja piarawiarnułasa, spatknuǔszysa ab łańcuch ci kamiań, moża ab ćwiorduju hrudu pad trawoj, i ǔpała pad karowu. A janaż bitliwa. I boracca. Nu, dumaju, budzia moj kaniec. Ali karowa, choć tolki szto chacieła ǔciakać i razmachiwała rahami, staić jak murawana, a jaszcze nohi raztapyryła, szyroko, i czakaja, aż ja jakuś wykulnusa z-pad jaje. Znaczyć żywina razumieja czaławieka. Moża jaho uratawać. Ja wykawarkałasa ceła. Szczaśliwa. Znaczyć karowa moża dać czaławieku szczaście. Ni nastupiła, choć mahła, bo wajoǔny mieła charakter. Znaczyć jana ǔmieła dumać. Wiedała, jak stanuć, kab haspadyni ni pakaleczyć.
Hołas baćki: Dzieda maho za dapamohu paǔstancam, car uziaǔ na 25 let u armiju. Ni kała, ni dwara ni było, kali wiarnuǔsa. Wiarnuǔsa wysokim aficeram, ali szto z hetaho?
Hołas maciary: Dzie ty wałaczyǔsa? Wadu trebo źmianić ǔ cebry i nanasić da domu.
Hołas baćki: Jaki ty mnie kampot ǔ butyłku naliła? Mieli być czornyja jahady, a tut jahada z nahami. Hłyknuǔ, a jahada horkaja. Miamlu zubami, na adzin zub ǔziaǔ, a jana dziarawianaja i horkaja. Wyplunuǔ na ruku, pryhledżywajusa, a heta wielizarnaja mucha! Pażowanaja, ali widać, szto mucha. Ty ni dobro prapałaskała butyłku. Jana mucha na peǔno prylapiłasa da dna i z wadoju ni spłyła.
Hołas maciary: Nu i szto? Ta ż ni atruǔsa. Wyplunuǔ i pi dalej. Mucha, ci jahada. Trebo było pryhladziecca lepiaj.
Hołas baćki: A jak ja mieǔ pryhladziecca, kali toja czornaja, i toja czornaja.
Hołas maciary: Ali smaszno było?
Hołas baćki: Sam budu pałaskać butyłki.
Baćko nazywaǔ minie Tamasikam. Maci nikoli tak. Zaǔsza syrjozno, zaǔsza poǔnym imieniam.
Baćko prywoziǔ mnie padarunki z Biełastoku. Raz prywioz mnie lalku. Jana była takaja pryhożaja, szto ja bajałasa jaje ǔziać ǔ ruki. Była z masy, jak kaliś hawaryli. Takija wyraby z hetaj masy nazywali masowymi. Masowaja lalka była ćwiordaja i lohko łamałasa. Ja ni bawiłasa hetaju lalkaju. Takich lalok daǔno nima. Pastawiła jaje na połku pamiż kniżki i jana tam wiek sidzieła, pakul ni ǔpała mnie pad nohi. Razbiłasa na suchija treski. Chacieła sklejić, ali ni udawałaso. Szkada tamtoj lalki. Cipier liczać ich antykwaryjatnaju kasztoǔnaściu. U znakomaj mastaczki padobnaja lalka sidzić na pianinie. Jana pryhożaść jaje sałonu. Jany ni marhali, hety lalki. Woczy mieli narysowanyja. Dobro patom pryszli marhajuczyja i miahkija. Tamtaja masa acaleła dla zakrutak na czarnilicach, a macniejszaja na wuszach ǔ harszczkach; abiedźwija czornyja.
Hołas maciary: Trebo piersz pakumiakać, a ni ad razu sztos rabić z haracza i kudyś pierci na stromhałoǔ.
Hołas baćki: Sidżu i dumaju, kali prydzia nowaja wojna, bo prydzia. Ja umru, i heta majo szczaścia.
Hołas maciary: Ni straszy nas. Moża wajna ni prydzia tak chutko. I ja umru, i heta tak samo majo szczaścia. Ali daczka i ǔnuczata? Strach dumać.
Hołas baćki: Ta ż chałodnaja wajna heta praciah druhoj suświetnaj, a ni szto druhoja, nijakaja nowaja. Czakajuć, kab pryszoǔ mamient kanca Jałty, i tady dakończać tuju wajnu. Zabaczysz. Durniaǔ ni brakuja.
Moj hołas: A ty stralaǔ?
Hołas baćki: A jak! Na wajnie stralajuć.
Moj hołas: I ty zabiwaǔ?
Hołas baćki: Zabiwaǔ. Kali papaǔ. Papadaǔ, kab wyżyć i kab praciǔnik ni zdaleǔ pierszy papaść ǔ minie. Ni choczacca hetaho ǔspaminać. Praklaty czas. Chaczu hawaryć o czoms zwykłym. Adzieńsa u wajenny mundur, piarahlańsa u lusterku, wyjdzi z domu, dy ni wierniaszsa da swaho lusterka. I lusterka ni budzia. I ściany ni budzia. Dy i ruki na małoja lusterko ni budzia. Kożny cipieraszni baćko tady zabiwaǔ. Z wajny baćki waroczajucca bolsz mieńsz adurełymi.
Moj hołas: Papa, a kali budzia taja wajna? Piarażywu? Na kaniec żyćcia budu ǔciakać ad wajny? Budu umirać biez domu? Ja tak ni chaczu! Ja chaczu bolsz mieńsz spakojnaj staraści.
Hołas baćki: A skul mahu wiedać, kali dakładno? Cibie nichto ni spytaja, dzie i jak choczasz umirać. Pryduć strasznyja ludzi. Jany takija zaǔsza prychodziać. Żyǔjom spalać.