Helena Głogowska. Adam Miedzybłocki – artysta niepośledniej rangi

clipboard012
Adam Miedzybłocki (1890-1956). Zdjęcie z 1928 r., wykonane przez zakład fotograficzny „Antoni Skurjat. Artysta Fotograf”, mieszczący się w Wilnie przy ul. Królewskiej 3

 

  1. Portrecista Franciszka Olechnowicza

Znany portret Franciszka Olechnowicza, zamieszczony prawdopodobnie po raz pierwszy w jego pracy „Беларускі тэатр» (Вільня 1924), nie zachował się w oryginale. Jego była żona Stanisława z Okołow-Zubkowskich wrzuciła go do pieca, gdy we wrześniu 1939 r. do Wilna weszli sowieci. Przez lata wisiał na honorowym miejscu na ścianie. Jak wspominał Jerzy Olechnowicz (syn Franciszka) matka bała się o siebie i o swoich synów. Więc w pierwszej kolejności likwidowała pamiątki po Franciszku, który po powrocie z Sołowek w 1933 r. zamieszkał osobno i opublikował wspomnienia z pobytu w łagrze. Jego książki „W szponach GPU” i „Prawda o sowietach” także wrzucano do pieca w obawie przed represjami ze strony sowietów. Franciszek Olechnowicz w tym czasie ukrywał się w różnych miejscach w Wilnie i pod Wilnem.

Na szczęście portret wielokrotnie reprodukowano po 1990 r., gdy przypomniano postać dramaturga. Stał się on jego swoistą wizytówką. Czasem przy okazji publikacji wymieniano nazwisko autora portretu, Adama Miedzybłockiego, oraz określano czas jego powstania na połowę lat 20. Szkoda, że reprodukując po latach portret w wydawnictwach białoruskich zrezygnowano z autografu artysty i podanego pod nim roku 1923 (1922?). W zbiorze utworów Franciszka Olechnowicza (Minsk 2005) również znalazła się reprodukcja tego portretu. Portret wykorzystał też Ihar Maraczkin w kalendarzyku kieszonkowym na 2003 r., upamiętniając tym samym 120. rocznicę urodzin dramaturga. Na nim zamiast autografu artysty, zamieścił autograf Franciszka Olechnowicza, zaznaczając przy tym, że rysował go Adam Miedzybłocki. Od lat więc co najmniej 25. intrygował mnie autor portretu Franciszka Olechnowicza, niejako równolegle z zainteresowaniami dramaturgiem. W tym czasie udało się odnaleźć nieznane polskojęzyczne utwory Franciszka Olechnowicza oraz jego rodzinę – synów oraz jego wnuków i prawnuków. Uzbierało się materiałów na porządną książkę o Franciszku Olechnowiczu, która mam nadzieję niedługo powstanie. Tym niemniej nie udało mi się dotychczas dowiedzieć, z kim się związał Franciszek Olechnowicz po powrocie z Sołowek, chociaż syn Jerzy pamiętał jego żonę.

foto
Reprodukcja namalowanego przez Adama Miedzybłockiego portretu Franciszka Olechnowicza z jego książki

 

Niby łatwiej poszło ze znalezieniem śladów Adama Miedzybłockiego. Jego prace pokazano na wystawie „Wileńskie środowisko artystyczne 1919-1945” w Galerii Sztuki Współczesnej Biura Wystaw Artystycznych w Olsztynie w 1989 r. (czerwiec – sierpień). Wydano z tej okazji solidny katalog z biogramami artystów, wykazem wystawionych dzieł sztuki i reprodukcjami prac.

 

  1. Międzybłocki czy Miedzybłocki?

W katalogu tym nazwisko artysty pisze się przez „ę”. Z biogramu można się dowiedzieć, że urodził się w powiecie wileńskim w 1890 r., a zmarł w Gdańsku – w 1956 r. W 1913 r. ukończył ASP w Krakowie, był członkiem Wileńskiego Towarzystwa Artystów Plastyków (WTAP), „z którym stale wystawiał w Wilnie, Warszawie, Krakowie”. Był też członkiem rzeczywistym Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych. Po wojnie mieszkał w Gdańsku i brał udział w wystawach okręgowych Związku Polskich Artystów Plastyków. Na wystawie olsztyńskiej pokazano pięć jego prac – akwarel, znajdujących się w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie oraz w Muzeum Okręgowym w Toruniu. W porównaniu  z innymi wystawianymi wówczas artystami, to dość znaczny dorobek, chociaż prace te nie przekraczały wymiarów 22,3×23,3 cm. Wśród reprodukcji zamieszczono „Pejzaż z ruinami zamku”. Dwukrotnie wymieniono nazwisko artysty we wstępie do katalogu – jako przedstawiciela nurtu akademickiego we WTAP (s. 27) oraz jako uczestnika „salonu wiosennego” w 1932 r. (s. 34).

W 1993 r. ukazał się tom V „Słownika artystów polskich i obcych w Polsce działających przed 1966 r. Malarze, rzeźbiarze, graficy” (Warszawa 1993). Zamieszczono w nim obszerny biogram Adama Międzybłockiego autorstwa Hanny Bartnickiej-Górskiej. W przeciwieństwie do poprzedniego biogramu pojawiła się w nim dokładna data i miejsce urodzenia artysty oraz śmierci: 4 kwietnia 1883 (1890?) Gryszkańce kolo Wilna – 3 sierpnia 1956 r. Gdańsk. Można się z niego dowiedzieć, że był synem Jana i Walerii z Bartoszewiczów oraz że „Uczęszczał do szkoły rysunkowej w Wilnie. W latach 1908-1913 studiował w krakowskiej ASP u Teodora Axentowicza i Leona Wyczółkowskiego, kilkakrotnie wyróżniany nagrodami. Prawdopodobnie na przełomie 1913/14 wyjechał na Kaukaz, gdzie pozostał do końca I wojny światowej. W 1919 r. wrócił do Warszawy, w 1920 r. wstąpił ochotniczo do wojska polskiego. Od ok. 1922 r. mieszkał stale w Wilnie. Pod koniec 1945 r. przyjechał do Polski jako repatriant i osiedlił się w Gdańsku”. Tyle o jego życiorysie.

Proporcjonalnie tyleż samo miejsca zajmują informacje o jego życiu artystycznym oraz bibliografia. Można z nich dowiedzieć się, że od 1913 r. wystawiał swe prace niemal każdego roku. Podczas pobytu na Kaukazie brał udział w wystawach w Tyflisie. Z tego okresu znane są jego  prace olejne: „Cmentarz muzułmański w Tyflisie” i „Port w Konstantynopolu”. Malował wówczas także portrety i typy charakterystyczne, które sprzedawał „miejscowym milionerom”.

Po powrocie do Wilna w okresie międzywojennym wystawiał podczas wystaw zbiorowych WTAP i TZSP także w innych miastach Polski – w Warszawie, Lublinie, Poznaniu, we Lwowie, w Druskiennikach, w Krakowie. Był przede wszystkim pejzażystą-akwarelistą. Malował głównie widoki Wilna, Warszawy, Krakowa. Malował też portrety, w których widoczny był wpływ jego nauczyciela, Teodora Axentowicza.

kalendarz
Portret Franciszka Olechnowicza autorstwa Adama Miedzybłockiego na okładce kalendarzyka z 2003 r.

Po osiedleniu się w Gdańsku brał udział w wystawach ZPAP, malował widoki Gdańska i Pomorza oraz pozostawionego na zawsze Wilna. W przekazach zapamiętany został jako niezwykle pracowity artysta, który chodził od domu do domu i napraszał się, by ludzie kupowali jego prace. Sprzedawał je niemal za bezcen.

Mimo że w dokumentach jego nazwisko pisano przez „e”, publicyści i historycy sztuki ciągle pisali je przez „ę”. Prace sygnował nazwiskiem „Miedzybłocki”, a i tak w polskiej historii sztuki pozostał „Międzybłockim”. Za życia ponoć ciągle się zżymał na poprawianie jego nazwiska.

 

  1. Poszukiwania śladów

W 1996 r. ukazał się katalog wystawy „Kształcenie artystyczne w Wilnie i jego tradycje”, przygotowanej przez Muzeum Okręgowe w Toruniu przy ścisłej współpracy z Uniwersytetem Mikołaja Kopernika w Toruniu i Akademią Sztuk Pięknych w Wilnie. Znalazł się w nim obszerny biogram Adama Międzybłockiego, opracowany na podstawie „Słownika artystów polskich…” (s. 93).

Sięgam do informatora „Czy wiesz kto to jest?”, wydanego w Warszawie w 1938 r. pod redakcją Stanisława Łozy. Tam na 486 stronie znajduje się krótki biogram Adama Międzybłockiego, w którym to podano jego rok urodzenia jako 1890 w Gryszkańcach (w powiecie wileńsko-trockim). Tam też wspomniano o studiach na Kaukazie i w Konstantynopolu oraz o zakupach jego prac przez Zachętę i o reprodukcjach na pocztówkach, wydanych przez „Ruch” i Komitet Zdrojowy w Druskiennikach.

Sprawdzam nieliczne publikacje o nim, znajduję nowe, nieujęte w bibliografii słownikowej. Nie znajduję artykułu o nim w „Słowie” wileńskim za 1928 r. (z dn. 25 marca), choć powinien tam być. Wertując ten dziennik, wydawany w latach 1922-1939 przez Stanisława Mackiewicza-Cata, trafiam na inny artykuł o artyście (nr 108, z dn. 7 grudnia 1922 r., s. 3). Autorem jest „Beta” – wiadomo, że to pseudonim, ale czyj? Ponieważ w gazecie niektóre artykuły są podpisywane „Alf”, można domniemywać, że był to Franciszek Alechnowicz. Mógł też napisać do „Słowa” artykuł o Adamie Międzybłockim jako „Beta” – kolejna litera alfabetu greckiego po „Alfie”. Jest to tylko moje przypuszczenie, ale jeżeli skojarzy się je z portretem Franciszka Olechnowicza, wykonanym w 1922 r., to może się to okazać długiem wdzięczności artysty wobec dramaturga, albo dramaturga wobec artysty. „Beta” pisał: „Jak ptactwo powracające na wiosnę z wyraju, tak też jeden po drugim wracają do domu ci, których rozszalała nad krajem rodzinnym zawierucha wojenna rzuciła daleko het precz, poza granice ojczyzny. Śród tych, wracających pod strzechy rodzime, spotkaliśmy i Adama Międzybłockiego. Spędziwszy lata wojny, poczynając od roku 1915, na Kaukazie, gdy zorza wolności nad ziemią rodzoną zajaśniała, pędzi co tchu do swoich, by tu wespół z innymi dzielić trudy budowy nowego życia, razem z innymi cieszyć się owocami pracy. Via Batumi – Konstantynopol – Rumunję przybywa w r. 1919 do Warszawy, a na wiosnę r. b. osiada w Wilnie. Urodzony w r. 1885 we wsi Hryszkańce (p. Trockiego), pierwszą znajomość z ołówkiem i węglem zawiera w Wilnie w szkole rysunkowej Trutniewa. Lecz gipsy i martwa natura nie zdolne są zadowolić utalentowanego chłopca, który całą duszą rwie się tam, gdzie sędziwy Jacek Malczewski czaruje swą symboliką, gdzie Juljan Fałat pastelami swemi wysnuwa nieskończone piękno z codziennego krajobrazu, tam, gdzie silniej bije tętno życia artystycznego, do prastarego grodu pod Wawelskiego, do Krakowa. Marzeniom udało się ziścić. W Krakowie, uczęszczając do Akademii Sztuk Pięknych od r. 1908, rychło zwraca na siebie uwagę jako jeden ze zdolniejszych uczni, i tutaj, pod kierunkiem prof. Axentowicza, Weissa i in. krystalizuje się jego talent. Międzybłocki nie jest w sztuce nowatorem, lecz pomimo to odczuwa się w tym artyście silną indywidualność. Dba on o rytm w kolorycie, nie rzuca hojnie plam barwnych, nie ugania się za tanimi efektami, lecz mocno trzyma siebie na wodzy umiaru artystycznego, w pracach, gdzie, zdawałoby się, barwne tematy wschodnie mogą łatwo wywołać burzę kolorów, cechuje go spokój i panowanie nad paletą. W skromnej pracowni Międzybłockiego (na Antokolu) mieliśmy przyjemność oglądać jego szkice z tułaczki i roboty wileńskie. Niestety, z prac kaukaskich udało mu się dowieźć do Wilna zbyt mało, gdyż biorąc częsty udział w wystawach, urządzanych przez Kaukaskie T-wo Sztuk Pięknych, znalazł licznych nabywców. Bardzo ciekawe są akwarele warszawskie: szkice z Łazienek, Krakowskie Przedmieście z pomnikiem Mickiewicza i in. Lecz nadewszystkiem górują szkice wileńskie: rozzieleniałe brzegi szumiącej Wilenki, pejzaże miejskie z wieżycami naszych kościołów, wąskie zaułki wileńskiego ghetto. Wszędzie się odczuwa umiłowanie rodzinnego miasta, gdzie kiedyś pierwsze natchnienie kierowało jeszcze niewprawaną rękę młodocianego Trutniowskiego elewa. Dziś już w pełni swych sił artystycznych zawitał Międzybłocki do Wilna, by tym razem osiąść tutaj na stałe. I tutaj, gdzie śpi w letargu życie artystyczne, gdzie rozpolitykowana kołtunerja ślepą jest na sprawy sztuki, gdzie wzbogacone piskarstwo bardziej interesuje się kursem dolara niż przejawami ducha, piewca piękna rodzinnego miasta i herold jego minionej sławy, w ciszy swej pracowni, wytrwale tworzy nowe wartości artystyczne”.

skanuj0010
Przedwojenna pocztówka, wydana nakładem Komisji Zdrojowej w Druskiennikach


Franciszka Olechnowicza z Adamem Międzybłockim wiąże Kraków. Tam w 1903 r. młody Olechnowicz pojechał po wiedzę i umiejętności aktorskie. Niestety, w tym roku szkoła dramatyczna w Krakowie nie pracowała, więc wstąpił jako wolny słuchacz na Uniwersytet Jagielloński. Po roku wyjechał do Warszawy i tam wstąpił do szkoły dramatycznej, którą ukończył w 1907 r. Warto przypomnieć, że Kraków leżał w zaborze austriackim, a Warszawa w rosyjskim, czyli w dwóch różnych państwach. Swoje przygody związane z przekraczaniem granicy państwowej Franciszek Olechnowicz opisał po latach. W 1909 r. osiadł w Wilnie, by po roku uciec od wyroku sądu znowu na teren Galicji i pozostać tam do 1913 r. jako aktor teatrów wędrownych. Czy wtedy spotkali się w Krakowie, czy dopiero po I wojnie światowej? Przecież mogli się znać z Wilna. Byli prawie rówieśnikami, a nawet rówieśnikami, bo Franciszek Olechnowicz urodził się w 1883 r., który jest czasem podawany jako rok urodzenia również Adama Miedzybłockiego. Z artykułu „Beta” wynika, że Adam Miedzybłocki miał pracownię w Wilnie na Antokolu. Na Antokolu na początku lat 20. mieszkał także Franciszek Olechnowicz. Mogli być zatem sąsiadami. Czy pod pseudonimem „Beta” ukrył się Franciszek Olechnowicz, pewnie pozostanie to nierozwiązaną zagadką. Ale pozostaje faktem, że był to pierwszy artykuł biograficzny o Adamie Miedzybłockim. Być może pod wpływem tego artykułu sportretował on znanego już wówczas białoruskiego dramaturga i aktora, piszącego też dla polskich gazet wileńskich „Słowo” i „Kurjer Wileński”.

Adam Miedzybłocki urodził w 1885 r., jak sam podawał wstępując do Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. W zachowanej w uczelnianym archiwum jego karcie osobowej, własnoręcznie wypełnionej 9 października 1908 r., można wyczytać wiele informacji. Po pierwsze nazwisko pisał przez „e”, a nie przez „ę”. Jako miejsce swego urodzenia podał Gryszkańce w powiecie trockim, w guberni wileńskiej. Wyznanie – katolickie. Adres rodziców w Wilnie: Żandarmski Zaułek 5 m. 43. Napisał, że ukończył wileńską szkołę rysunkową. Przedstawił „akta akademickie kredkowe i pejzaży olejne”. Wyraził wolę studiowania u profesora Axentowicza. Jako miejsce zamieszkania w Krakowie podał ulicę Lubicz 19.

Gryszkańce to wieś z dwoma stawami 56 wiorst od Trok. W drugiej połowie XIX w. liczyła 16 domów i 124 mieszkańców wyznania katolickiego. Adam Miedzybłocki prawdopodobnie w wieku szkolnym mieszkał już w Wilnie, gdy był uczniem Szkoły Rysunkowej Iwana Trutniewa. Szkoła istniała od 1866 r. Jej nauczyciele wywodzili się z petersburskiej Akademii Sztuk Pięknych. Uczniowie doskonale poznawali w niej warsztat pracy artysty plastyka i potem z powodzeniem kontynuowali studia w różnych ośrodkach życia artystycznego na Zachodzie. Adam Miedzybłocki wybrał Kraków. Rektorem Akademii Sztuk Pięknych tam był wówczas Julian Fałat. Był to burzliwy okres w dziejach uczelni. Po rewolucji 1905 r. nastąpił znaczny napływ młodzieży z Kongresówki i z Kraju Północno-Zachodniego Imperium Rosyjskiego, czasem unikającej służby w armii carskiej. Na uczelni nastąpił ferment i brak stabilności. Strajk studentów w listopadzie 1909 r. przyczynił się do dymisji Juliana Fałata ze stanowiska rektora w grudniu tego roku. W latach 1910-1911 rektorem ASP był Teodor Axentowicz, w 1911-1912 – Konstanty Laszczka, w 1912-1914 – Jacek Malczewski.

W archiwum ASP w Krakowie zachowały się rodowody studentów i księgi świadectw. Z tych ostatnich wynika, że w roku akademickim 1908/1909 był studentem nadzwyczajnym w klasie Teodora Axentowicza i w pierwszym semestrze został nagrodzony za rysunek wieczorny. W następnym roku akademickim był już studentem zwyczajnym. W roku akademickim 1910/1911 został uczniem Leona Wyczółkowskiego, otrzymał nagrodę za akt oraz wzmiankę pochwalną na wystawie. W kolejnym roku również otrzymał wzmiankę pochwalną na wystawie, a w roku akademickim 1912/1913 medal brązowy i nagrodę pieniężną. W dokumentacji ASP zachowały się jeszcze świadectwa z roku 1913/1914, co oznacza, że studiował tam jeszcze przez rok.

Czy powodem wyjazdu na Kaukaz był wybuch I wojny światowej? Tam bowiem w Tyflisie w 1914 r. znalazł się Adam Miedzybłocki i kontynuował naukę w tamtejszej Akademii Sztuk Pięknych, czynnie uczestnicząc w wystawach. Ze względu na kolorystykę i zainteresowanie Kaukazem zyskał tam dużą popularność. Podróżował do Baku i po Armenii. Najbardziej znanym jego obrazem z tego okresu jest „Most Woroncewa”, namalowany na kartonie, przedstawiający widok starej części Tbilisi. Przechowywany jest w Muzeum Historycznym Miasta Tbilisi. Około 1917 r. – być może pod wpływem rewolucji w Rosji – wyjechał do Konstantynopola, gdzie również studiował techniki malarskie. W 1919 r. przyjechał do Warszawy. W 1920 r. zgłosił się na ochotnika do wojska polskiego i brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej.

W 1922 r. osiadł na stałe w Wilnie, początkowo mieszkał na Antokolu, a od połowy lat 20. na roku ulicy Mickiewicza, naprzeciwko katedry wileńskiej na drugim piętrze, pod adresem Mickiewicza 1 m. 6. Na dole mieściła się słynna kawiarnia „Literacka”, gdzie zbierała się wileńska bohema artystyczna. Więc bywał tam niewątpliwie Franciszek Olechnowicz, zanim w 1926 r. wyjechał do Mińska, a następnie od  jesieni 1933 r., po powrocie z Sołowek.

Adam Miedzybłocki aktywnie wystawiał swoje prace na wystawach artystów wileńskich. Był powszechnie poważany i szanowany. W recenzjach prasowych zwracano uwagę na jego twórczość. W 1923 r. niejaki Wadwicz, pisząc o dorocznej wystawie Towarzystwa Artystów Plastyków w Pałacu Rzeczypospolitej, nazwał go „czystej krwi” impresjonistą, podobnie Stanisław Woźnicki jego główki i pejzaże określił jako impresjonistyczne.

W recenzji z VI dorocznej wystawy WTAP w 1928 r. odnotowano: „Najwięcej pejzaży na wystawę obecną dał Miedzybłocki Adam: wszystkie malowane akwarelami (z wyjątkiem paru większych), wszystkie lekkie, przezroczyste, nieprzemęczone. Miedzybłocki doskonale opanował technikę akwarelową, maluje swe pejzaże szczerze, rzetelnie, co widzi i jak widzi; w pejzażach tych są doskonale oddane nastroje dnia słonecznego i zachmurzonego, żywymi są zieleń, woda i obłoki. Natomiast jego olejne pejzaże nie mają tej świeżości, a kompozycja „Legenda” jest już dysonansem na tle jego prac” („Słowo”, nr 127, z dn. 6 czerwca 1928 r., s. 2-3). Na jego prace zwracały też pisma ogólnopolskie: „Sztuki Piękne”, „Tygodnik Ilustrowany”, „Świat”. Adam Miedzybłocki poza malowaniem zajmował się także nauką rysunków. W wileńskiej prasie można znaleźć ogłoszenia o kursach rysunków, prowadzonych przez Adama Miedzybłockiego.

skanuj0006
Stanisława i Adam Miedzybłoccy

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

  1. Ostatnie jedenaście lat w Gdańsku

Właściwie najmniej wiadomo o powojennych latach życia Adama Miedzybłockiego. Przyjechał z żoną Stanisławą do Gdańska pod koniec 1945 r. Osiadł we Wrzeszczu, w kamienicy przy ulicy Własna Strzecha 18b/1. Z tego, co udało się ustalić, ożenił się w Wilnie przed wojną z krawcową Stanisławą Zdziennicką, pochodzącą z Białej pod Gostyninem. Żona urodziła się 15 maja 1904 r., była więc 19 lat od niego młodsza. Jakie drogi zaprowadziły ją do Wilna spod Płocka? Była wierną jego towarzyszką życia do końca. Przeżyła go o 37 lat – zmarła 3 kwietnia 1993 r. Czy dbała o pamięć o swoim mężu? Na pewno tak, skoro przechowała pamiątki po nim.

Nie ma informacji o nim w pracach poświęconych życiu artystycznemu na Wybrzeżu, a przecież prezentował swe pracy na wystawach Związku Polskich Artystów Plastyków okręgu gdańskiego – już wiosną 1946 r. Był niezwykle aktywny, mino zaawansowanego wieku – jak przyjechał do Gdańska, miał ponad sześćdziesiąt lat. Malował Gdańsk, morze oraz odtwarzał z pamięci Wilno. W katalogach wystaw ZPAP figuruje jego nazwisko – wystawiał prace m.in. w 1953 r. Z informacji prasowych wynika, że wystawiał swe prace na początku 1956 r. w Sopocie, ale nie udało się odszukać katalogu z tej wystawy.

Adam Miedzybłocki zmarł 25 sierpnia 1956 r. o godzinie 19.15 w Państwowym Szpitalu Klinicznym w Gdańsku – jak stwierdza się w akcie zgonu. Zmarł jako zapomniany artysta. W gdańskiej prasie nie znalazłam nawet nekrologu, ani artykułu o nim. Pochowany został na gdańskim cmentarzu Srebrzysko. Ponad pół roku po jego śmierci wspomniał o nim przedwojenny dziennikarz wileński Bolesław Wit-Święcicki w dodatku do „Głosu Wybrzeża” – „Dziewiąta Fala”:

„Z szeregu gdańskich pracowników na niwie kultury i sztuki ubyło w roku 1956 dwóch niepośledniej rangi twórców: artysta malarz Adam Międzybłocki i poeta Radosław Krajewski. Obaj byli ogólnie szanowani i cenieni za swą pracę i cechy charakteru, a odeszli jako ludzie nieznani. Obaj spoczęli na malowniczym gdańskim cmentarzu na Srebrnikach we Wrzeszczu.

W iluż to domach, instytucjach, a również i zakładach pracy w ostatnim jedenastoleciu w Gdańsku, a również w Olsztynie, Toruniu, Bydgoszczy, ba, nawet w Warszawie – mile witano charakterystyczną sylwetkę, zawsze starannie ogolonego, ubranego na poły sportowo – starszego pana, zjawiającego się raz, a bywało i parę razy do roku z nie zapowiedzianą wizytą, z nieodłączną słuchawką (jako, że nie dosłyszał) i plikiem pachnących świeżutką jeszcze farbą kartonów i płócien.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Gdańsk, ul. Własna Strzecha 18 b. Dom, w którym mieszkał Adam Miedzybłocki (Fot. Celina Głogowska)

Adam Międzybłocki, bo o nim tu mowa – malował dużo i sam bezpośrednio docierał ze swoimi pracami do odbiorców. Takim już go poznałem z górą trzydzieści trzy lata temu w Wilnie, którego piękna i uroków na przestrzeni kilku dziesiątek lat (zanim przeniósł się na schyłku 1945 roku jako repatriant do Gdańska) był żarliwym entuzjastą i propagatorem. Był to człowiek bardzo skromny, a jeśli się chełpił, to tylko zdrowiem, o troskach i kłopotach swych nie wspominał nigdy. Dopiero pod koniec 1955 roku zaniemógł i trafił do szpitala. Umarł 3 sierpnia 1956 r. (…) Ulubiona technika malarska – akwarela, temat – pejzaż. Kiedy „chwycił” go jakiś motyw – powracał do niego często w oparciu o własne szkice, uznane i popularne już własne obrazy oraz świetnie dopisującą mu pamięć wzrokową. Chciał, żeby to wszystko szło do ludzi i zbywał, jak mu złośliwie inkryminowali niektórzy koledzy, za żenująco wprost niskie ceny, każdemu, kto tylko pragnął daną pracę posiadać. Niemniej wiele jego prac kupowano na licznych wystawach, w których uczestniczył. Tak jak w historii malarstwa wileńskiego, dobrze utrwalił swe imię w nie napisanej jeszcze historii współczesnego malarstwa gdańskiego. Świadczyć za nim będą setki jego obrazów z Gdańska w ruinie i w odbudowie, krajobrazu przymorskiego i pojezierza mazursko-warmińskiego, a również powojennej Warszawy, gdzie częsty bywał gościem.” (B. W. Święcicki, O pewnym malarzu i pewnym poecie, „Głos Wybrzeża”, nr 76, z dn. 30-31.03.1957 r., dodatek „Dziewiąta Fala”, nr 13, s. 1-2).

Brak odzewu na ten artykuł prawdopodobnie przyczynił się do tego, że Bolesław Wit-Święcicki w październiku 1957 r. po raz drugi przypomniał postać zmarłego artysty na łamach „Tygodnika Zachodniego”: „Obojętność, jaką otacza się u nas zmarłych niedawno ludzi jest u nas zatrważająca. Jakże często zdarza się, że ludzie o dużej zasłudze, nieprzeciętnej miary, pięknej sylwetce duchowej i pokaźnej spuściźnie twórczej – odchodzą na cmentarze bezimienni.

Taką refleksję wywołała u mnie mocno spóźniona wiadomość o zgonie w ubiegłym roku w Gdańsku popularnego artysty malarza Adama Międzybłockiego. (…)

Adam Międzybłocki, urodzony na Wileńszczyźnie, ukończył studia malarskie w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Był uczniem Teodora Axentowicza i Józefa Pankiewicza. Sześć lat spędził na Kaukazie, gdzie malując w plenerze zaczerpnął dużo słońca, powietrza i barw, którymi obdarzył obficie swoje późniejsze prace malarskie. Wiele lat spędził Międzybłocki w szacownych murach wileńskich. Urzeczony pięknem architektury wileńskiej, był w Gdańsku jej niestrudzonym odtwórcą i propagatorem. W ostatnim jedenastoleciu artysta z równie niesłabnącą pasją twórczą i rzetelnością przenosił na papier i płótno piękno zabytków gdańskich, krajobraz przymorski, warmińsko-mazurski oraz kamieniczki starej Warszawy.

Zmarł w czerwcu 1956 r. w wieku lat 72. Pochowany został w Gdańsku na cmentarzu na Srebrzyskach, gdzie – miejmy nadzieję – mogiła jego nie zostanie skazana na zapomnienie”. (Bolesław W. Święcicki, Odeszli jako ludzie nieznani, „Tygodnik Zachodni”, nr 43, z dn. 26.10.1957 r., s. 5).

Bolesław Wit-Święcicki w dwóch różnych artykułach podał różny czas śmierci artysty. Zgodnie z aktem zgonu zmarł on 25 sierpnia 1956 r. Tam też jest dokładna data urodzin 2 kwietnia 1885 r. Na pomniku postawionym przez rodzinę szwagierki artysty figuruje nie wiedzieć czemu jako data śmierci 29 sierpnia.

Miejsce spoczynku Adama Miedzybłockiego na cmentarzu Srebrzysko odnalazłam w 2009 r. dzięki pomocy gdańskiego kolekcjonera dzieł sztuki i antyków Mariusza Kowalskiego. To on pokazał mi grób artysty oraz udostępnił zdjęcia ze zbiorów rodzinnych Adama Miedzybłockiego. Tak się złożyło, że nabył spuściznę po artyście do swej kolekcji. Gdy w 2009 r. szukałam w internecie informacji o artyście, trafiłam na kontakt do Mariusza Kowalskiego. Poza tym prace Adama Miedzybłockiego ciągle pojawiają się na aukcjach, co świadczy o tym, że artysta nadal funkcjonuje w przestrzeni społeczno-artystycznej. Szkoda, że niewiele prac z jego ogromnego dorobku jest w zbiorach muzealnych. Z tego co udało się ustalić, w Muzeum Narodowym w Warszawie jest 5 prac, w Litewskim Muzeum Sztuki w Wilnie – 7, w Muzeum Narodowym w Gdańsku – 2. Może gdzieś jeszcze… Na pewno w zbiorach prywatnych, do których mimo usilnych poszukiwań w ciągu ostatnich siedmiu lat nie udało mi się dotrzeć.


Helena Głogowska


P.S. Dziękuję Mariuszowi Kowalskiemu z Gdańska, dr Joannie Grabowskiej z archiwum ASP w Krakowie, Małgorzacie Lewandowskiej z Urzędu Miejskiego w Gdańsku oraz Gabrieli Kurowskiej z Sopotu za życzliwą pomoc przy pisaniu artykułu.

 

352 Comments

Comments are closed.